Selekcjoner kadry po raz kolejny uspokaja. Mówi o cennym doświadczeniu zebranym w spotkaniach Ligi Narodów i o przygotowaniach do przyszłorocznych eliminacji Euro 2020. Przyznaje również, że jego reprezentacja jest doświadczona przez los i nie ma dobrej prasy, ale - jak twierdzi - w takich momentach jest najsilniejsza. Na konferencji prasowej trener emanował spokojem, ale może to być dobra mina do złej gry - bo na kilkanaście godzin przed pierwszym gwizdkiem Portugalia - Polska sytuacja nie wygląda ciekawie.

Paweł Pawłowski - korespondencja z Guimaraes.

Spokój selekcjonera

Uśmiechy i absolutny spokój - tak wyglądało zachowanie członków sztabu reprezentacji wychodzących z hotelowej sali, w której przygotowano specjalny posiłek dla naszych kadrowiczów. Na konferencji nie widać było nawet odrobiny nerwów, choć dziennikarze próbowali subtelnie naciskać na selekcjonera, żeby ten zdjął choć na chwilę maskę i zdradził, czy jest zdenerwowany przed chyba najtrudniejszym meczem w tym roku.

To jest szóste trudne spotkanie, bo nie uważam, żeby któreś z tych poprzednich było łatwiejsze. To spotkanie, które kończy ten rok kalendarzowy - niełatwy dla całej reprezentacji, nie tylko pod moją wodzą. To nie był rok taki, jakiego byśmy oczekiwali. Ale nie traktuję tego, że nadchodzący mecz z Portugalią jest najważniejszy. Ta atmosfera wokół reprezentacji nie jest dobra, ale patrząc w historię, to w takich sytuacjach jesteśmy najbardziej niebezpieczni - mówił Jerzy Brzęczek podczas konferencji prasowej.

Myślę, że to, co przed nami - w przyszłym roku, będzie najważniejsze - zaznaczył.

Trener sprawia pewne pozory, bo cierpliwość kibiców się kończy. Plotki mówią, że temperatura podniosła się również w gmachu przy Bitwy Warszawskiej 1920 w Warszawie. Znając zaufanie i szacunek, jakim Zbigniew Boniek obdarza selekcjonerów, rychła zmiana na tym stanowisku raczej nie nastąpi. Może jednak nastąpi rozmowa, w której Jerzy Brzęczek będzie musiał przekonać prezesa, że wie, co robi?

Entliczek, pentliczek - co zrobi... Brzęczek?

Selekcjoner ma przed dzisiejszym meczem Portugalia - Polska twardy orzech do zgryzienia. Na stadionie Vitorii Guimaraes ma zaprezentować się najsilniejszy skład, jakim obecnie dysponujemy.

O obsadę bramki możemy być spokojni. Najwięcej problemów jest natomiast w defensywie. W związku z brakiem Macieja Rybusa i jakiegokolwiek nominalnego lewego obrońcy na tej pozycji prawdopodobnie zobaczymy Bartosza Bereszyńskiego. "Bereś" z lewej strony grał ostatnio z Czechami i nie zaprezentował poziomu, który pokazywał, kiedy grał z prawej. Sytuacja jednak wymusza elastyczność i dlatego po prawej stronie najprawdopodobniej ponownie wystąpi Tomasz Kędziora. Spora zagadka to obsada środka defensywy. Z grona kandydatów wypadł Artur Jędrzejczyk. Ostatnio słabo zaprezentował się Marcin Kamiński. Eliminując tych dwóch, mamy do wyboru jeszcze trzech (tak, trzech) zawodników. Oprócz Jana Bednarka i Thiago Cionka (który miał nie pasować do filozofii selekcjonera) jest jeszcze Grzegorz Krychowiak, który w Lokomotivie występował już na pozycji stopera. Złośliwi powiedzą, że to dobry pomysł, bo "Krycha" i tak nie podaje piłki do przodu, więc grając w obronie, może by się do tego przekonał.

W pomocy wielkiego wyboru również nie mamy. Z lewej strony murowanym kandydatem jest Kamil Grosicki, który - ze względu na staż w reprezentacji - prawdopodobnie przejmie opaskę kapitana. Z prawej strony możemy zobaczyć Przemysława Frankowskiego, bo na eksperymenty z Adamem Buksą jest już za późno. W środku raczej zagra Mateusz Klich, bo to on był najjaśniejszym punktem naszej drużyny w meczu z Czechami. Pytanie zatem: kto mógłby zastąpić Krychowiaka, jeśli ten zagra jako stoper? Pytanie również: czy w ogóle będzie można zadać poprzednie pytanie, bo Brzęczek ostatnio nie chce eksperymentować, a Krychowiak w środku obrony to jednak w reprezentacji eksperyment.

Wyżej możemy spodziewać się Piotra Zielińskiego, który nadal nie pokazuje drzemiącego w nim potencjału. Ale tutaj podobnie - nie mamy nikogo lepszego. Na "dziewiątce" zagra najprawdopodobniej Arkadiusz Milik. Z kliku powodów. Od ostatniego zgrupowania ma nieco lepsze statystyki od Krzysztofa Piątka. Grał mniej, ale strzelił jedną bramkę. Po drugie, to właśnie Milikiem ratował się Brzęczek podczas panicznych zmian w drugiej połowie meczu z Czechami. Po trzecie, Milik wystąpił na ostatniej przedmeczowej konferencji, co również sugeruje, że to jemu Jerzy Brzęczek może powierzyć zadanie strzelenia gola.

Czas ucieka

Dzisiejszy mecz Portugalia - Polska jest ostatnią okazją do jakichkolwiek testów i ostatnim momentem na jakiekolwiek potknięcia. Liga Narodów została spisana na straty i wieczorne spotkanie nic już w sytuacji Polski nie zmieni. Zwycięstwo może dać nam rozstawienie w losowaniu grup eliminacji Euro 2020, ale to sprawa drugorzędna. Jeśli gra reprezentacji będzie stała na niskim poziomie, a jej szkielet będzie kruchy i zależny od zdrowia dwóch zawodników, to nawet rozstawienie i pominięcie teoretycznie silniejszych rywali może dać nam niewiele w walce o trzeci wielki turniej z rzędu.


(e)