Te święta zapadną Michailowi Antonio na długo w pamięć. Piłkarz West Hamu najpierw rozbił warte ok. 1,5 mln zł lamborghini, a potem przegrał ligowy mecz z Crystal Palace.

Do kolizji doszło 25 grudnia w południowej części Londynu. Michail Antonio wracał Lamborgini Huracan z treningu "Młotów" w przebraniu bałwana. Pomocnik nagle stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w znak, a później wjechał do ogrodu rodziny, która przygotowywała się do wspólnego obiadu.

Zaniepokojeni domownicy od razu wezwali służby. Usłyszałam ogromny huk, cały dom się zatrząsnął. Przed nim były dwa ceglane pomieszczenia na śmietniki, które zostały kompletnie zniszczone. Myśleliśmy, że kierowca będzie ciężko ranny, bo wyglądało to fatalnie - opowiedziała "The Athletic" mieszkanka domu, przy którym rozbiło się lamborghini.

NIE PRZEGAP: Tragiczny bilans z dróg. W święta zginęło 20 osób

Na szczęście kierowcy nic się nie stało. Nikt nie został nawet przewieziony do szpitala. Kolizję potwierdzili policjanci i straż pożarna.

Według relacji londyńskiej rodziny, Antonio nie przeprosił za zniszczenia, ani nie zaoferował, że pokryje koszty ich naprawy. Później z agentem piłkarza skontaktowali się dziennikarze. Udało im się ustalić, że po refleksji zawodnik West Hamu zdecydował się pokryć koszty szkód.

Kilka godzin przed rozbiciem auta Antonio opublikował w mediach społecznościowych nagranie, na którym widać, że udzielił mu się świąteczny nastrój - piłkarz był przebrany w strój bałwana.

Co ciekawe, trzy lata temu były kolega z drużyny pomocnika też miał podobną kolizję. Diafra Sakho w 2016 roku rozbił lamborghini wjeżdżając w ogrodzenie.

Pechowe święta Antonio

Mimo incydentu Antonio pojawił się w pierwszej "11" West Hamu na spotkanie z Crystal Palace. Pomocnik rozegrał 90 minut.  Jego zespół uległ jednak "Orłom" 1:2.

Po porażce "Młoty" znalazły się 17. pozycji w Premier League. Crystal Palace radzi sobie dużo lepiej, zajmuje 9. miejsce.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Turecki klub zainteresowany Kamilem Grosickim