George Becali tym razem nie będzie mógł doradzać trenerowi i przekazywać karteczek z propozycją składu. Prezes rumuńskiego klubu od 3 miesięcy siedzi w więzieniu i nie pojawi się na trybunach podczas dzisiejszego starcia Steauy Bukareszt z warszawską Legią. Pierwszy mecz ostatniej rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów ruszy o 20:45.

Romans z kryminalnym półświatkiem zaczął się od porwania domniemanych złodziei jego mercedesa. Becali sam postanowił wymierzyć sprawiedliwość za co został ukarany wyrokiem w zawieszeniu, ale długo bez kolejnego występku nie wytrzymał. W maju sąd skazał go na 3 lata więzienia za kupno ziemi od rumuńskiej armii na czym stracił skarb państwa.

Szef rumuńskiego klubu to osoba, która dzieli obywateli swojego kraju. Z jednej strony np. odbudował zniszczoną w powodzi wioskę, ale jednocześnie Becali to osoba, która o poprawności politycznej dawno zapomniała. Kontrowersyjny prezes obnosi się ze swoimi uprzedzeniami wobec wyznawców innych religii (sam należy do kościoła prawosławnego), otwarcie mówi o niechęci do Murzynów czy Romów. Szowinistyczne poglądy Becaliego nie ułatwiają mu funkcjonowania w klubie, bo z ich powodu nie zatrudnił kiedyś w klubie czarnoskórego gracza, pracy nie dostali też swego czasu gej i muzułmanin. Mimo to część rodaków otwarcie go popiera i tym samym szef Steauy został eurodeputowanym. 

Becali nie wystartował jednak w wyborach, aby do swojego konta dopisać kilkanaście tysięcy euro wynagrodzenia za kilka wizyt w Brukseli. Kontrowersyjny prezes jest jednym z najbogatszych Rumunów, jego majątek jest szacowany na pół miliarda, co pozwala mu zatrudniać największe gwiazdy rodzimego futbolu. Czy to wystarczy, by dziś ograć niżej notowaną Legię?