Oddłużenie związku i przebudowa działu szkolenia - to według Wacława Skarula najważniejsze cele stojące przed Polskim Związkiem Kolarskim. Jak mówi nowy prezes PZKol w rozmowie z Kubą Wasiakiem, kryzys w kolarstwie już mija, a w przyszłym roku polscy kolarze mogą się pokazać w najważniejszych wyścigach.

Kuba Wasiak: Wybory wygrał pan dopiero w drugiej turze, w pierwszej większość kandydatów poparła pańskiego rywala Jarosława Potockiego. Było sporo nerwów na sali?

Wacław Skarul: Atmosfera nie była najlepsza. Środowisko kolarskie podzieliło się na dwa obozy - zwolenników Jarosława Potockiego i jego przeciwników. Było nerwowo i wynik wyborów był do końca niewiadomą.

Czym pan przekonał delegatów?

Zdecydowało to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich 21 miesięcy. Działania, które podjęliśmy w celu restrukturyzacji związku, przyniosły efekt, choć daleko jeszcze do pełnego sukcesu.

Kryzys przeżywa całe kolarstwo - dopingowa afera Lance'a Armstronga, skandale związane z budową toru kolarskiego w Pruszkowie. Jak to zmienić?

Mam nadzieję, że kolarstwo ma już kryzys za sobą. Sprawa Armstronga i to, co działo się wokół związku, to już przeszłość. Myślę, że UCI odbuduje wiarygodność kolarstwa na świecie, a my zrobimy to w kraju.

Ale jak poprawić wizerunek kolarstwa i związku nie mając nawet rzecznika prasowego?

To się niebawem zmieni. Będziemy mieli kompetentną osobę, która będzie nas reprezentowała w mediach. Na pewno musimy przebudować dział szkolenia związku. Wcześniej nie mogłem się tym zająć, bo musiałem się skupić na zamiataniu przeszłości i rozliczeniu długów z poprzednich lat.

W ostatnim sezonie polscy kolarze pokazali, że potrafią się liczyć w zawodowej elicie. Czyli jest światełko w tunelu?

Mamy wspaniałych ludzi w terenie, mamy pasjonatów, trenerów pracujących z młodzieżą i kolarzy, którzy poprzez Szkoły Mistrzostwa Sportowego trafiają do World Tour’u i tam spisują się bardzo dobrze. Coraz więcej pań ściga się na rowerze, mamy znakomite zawodniczki. Owocem tego jest tytuł mistrzyni świata Katarzyny Pawłowskiej.

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest źle?

Nie jest tak dobrze. W terenie wygląda to dobrze, ale centrala musi się zmienić, musi mieć spójną koncepcję. Do tego będę dążył - dobre praktyki z terenu chcę przenieść do związku.

Jak wyglądają finanse związku i zadłużenie wobec Mostostalu?

Sprawa Mostostalu nie została jeszcze rozwiązana. Dostaliśmy list intencyjny z Centralnego Ośrodka Sportu. Daje szansę na rozwiązanie tego problemu. W skrócie - jest szansa, żeby COS przejął tor kolarski w Pruszkowie, żeby miał on status ośrodka przygotowań olimpijskich. Pamiętajmy - na igrzyskach mamy do zdobycia osiemnaście kompletów medali, z czego dziesięć na torze. Musimy wykorzystać fakt, że posiadamy ten tor.

Czy to oznacza, że COS przejmie zobowiązania finansowe związku?

Tak, ale tylko wobec Mostostalu. Z resztą musimy poradzić sobie sami.

Kiedy ta sprawa się rozstrzygnie?

Jesteśmy po kilku spotkaniach z dyrekcją COS-u. Bardzo zależy mi na czasie, liczę na pierwszy kwartał przyszłego roku.

A co w przyszłym roku będzie dla pana najważniejsze?

Dokończenie restrukturyzacji finansów i przebudowa działu szkolenia, żeby wejść w nowy cykl olimpijski w nowej strukturze.

Wspomniał pan o medalach olimpijskich w kolarstwie torowym. Co na szosie?

Tu mamy cztery komplety medali. Musimy pracować nad tym, żeby było lepiej niż w Londynie. Dostrzegam rozwój kolarstwa kobiet, dlatego chcę powołać trenera kadry kobiet. Pamiętajmy też o kolarstwie górskim i BMX - w tych dyscyplinach będą po dwa komplety medali do zdobycia, a BMX jest w naszym kraju białą plamą, mamy niewielu zawodników, którzy trenują. Ale powstało kilka torów i jest szansa na rozwój. A jeśli chodzi o MTB - zobaczmy, jaką popularnością cieszą się maratony. Tam startują dziesiątki tysięcy osób. Musimy znaleźć patent, jak przełożyć tę popularność i energię na kolarstwo wyczynowe.

Który z polskich kolarzy może błysnąć w przyszłym roku?

Ostatnio mieliśmy wschodzącą gwiazdę na Tour de Pologne - Michała Kwiatkowskiego. Kilku zawodników spisało się obiecująco na trasach Giro d'Italia i Vuelta a Espana. Liczę na eksplozję jakiegoś talentu, trudno mi wskazać jakieś nazwisko, choć wiem, że nie do końca zadowolony z sezonu jest Rafała Majka, być może zechce pokazać coś więcej. Sylwester Szmyd zmienia grupę i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. No i może ktoś z młodszych zawodników dojrzeje do zwycięstw.

Wymarzony prezent pod choinkę?

Odnowienie umowy sponsorskiej z Dariuszem Miłkiem sprawiłoby mi dużą radość.