W sobotę członkowie klubu FC Barcelona zadecydują o przyszłości kontraktu reklamowego z Qatar Foundation. Prezes klubu Sandro Rosell przestrzega przed zerwaniem umowy. "Pieniądze Katarczyków mogą przecież wspomóc naszych rywali" - podkreślił.

W grudniu ubiegłego roku kierownictwo Barcelony podpisało gigantyczny kontrakt warty 30 milionów euro rocznie. Ma on obowiązywać do końca sezonu 2015/16, a łączny zysk wyniósłby wtedy 165 mln euro. Najwyższa umowa sponsorska w historii klubu piłkarskiego spotkała się jednak z krytyką wielu środowisk, w tym kibiców i np. Johana Cruyffa uchodzącego za ikonę Blaugrany.

Te pieniądze są niezbędne dla klubu. Jeśli nie trafią do nas, prawdopodobnie zostaną zainwestowane gdzie indziej. Miejmy nadzieję, że nie wspomogą naszego największego rywala - Realu Madryt - powiedział Rosell, który otwarcie przyznał, że zamierza głosować za utrzymaniem umowy.

Wcześniej Barcelona była unikatem na światową skalę, gdyż nie czerpała zysków ze sprzedaży powierzchni reklamowej na koszulkach piłkarzy. Przez jakiś czas na ich piersiach widniało logo Funduszu Narodów Zjednoczonych Pomocy Dzieciom (UNICEF), a klub przekazywał na jego rzecz 1,5 mln euro rocznie. Po podpisaniu umowy z Katarczykami ten znak został przeniesiony na plecy, poniżej numeru zawodnika.