Premier wkracza do akcji i nie pozostawia wątpliwości: dymisja Mirosława Drzewieckiego nie zostanie przyjęta. Minister sportu zagroził bowiem rezygnacją ze stanowiska, jeśli Sejm przegłosuje zmiany w ustawie o organizacji Euro 2012, które zmniejszyłyby pensje dla szefów spółki PL.2012. To właśnie ta spółka odpowiedzialna jest za przygotowania do mistrzostw.

Zdaniem premiera, szefowie spółki PL.2012 powinni zarabiać tyle, co teraz, czyli sporo: prezes inkasuje na przykład ponad 30 tysięcy złotych miesięcznie. Tusk nie omieszkał jednak przypomnieć, że to rządy PiS wyzwoliły spółkę z więzów tzw. ustawy kominowej, pozwalając na wypłacanie zarządowi tak dużych sum. O tym, że za czasów PiS zarobki tak wysokie nie były, premier już jednak nie wspomniał. Dodał za to, że nawet jeśli dziś PSL wesprze obniżkę pensji w Sejmie, to i tak w Senacie sytuacja wróci do normy - tam Platforma ma już absolutną większość.

A co z nagrodami w łącznej wysokości ponad czterystu tysięcy złotych, które przyznał sobie zarząd spółki? Według premiera, nagrody muszą zostać zwrócone. Jestem przekonany, że wszyscy zrozumieją, jak niestosowną rzeczą jest premiowanie tak dużymi pieniędzmi nawet najwybitniejszych menedżerów - grzmiał Donald Tusk dodając, że na premie przyjdzie czas po zakończeniu dzieła:

Poprawkę do ustawy o Euro 2012 skrytykował również wicepremier Grzegorz Schetyna. To jest zła poprawka. Może skutecznie uniemożliwić funkcjonowanie spółce. Politycznie oznaczać to będzie... problem polityczny - komentował:

Wcześniej jednak zmiany zaakceptowała sejmowa komisja. Według posłów, zarząd powinien zarabiać zgodnie z tzw. ustawą kominową, a więc znacznie mniej niż obecnie. Przed głosowaniem w komisji Mirosław Drzewiecki zapowiadał, że jeśli posłowie zdecydują się na przegłosowanie poprawek, to on sam w tym samym momencie poda się do dymisji:

Później - w rozmowie z reporterką RMF FM Agnieszką Burzyńską - uściślił, że ważne jest dla niego głosowanie w Sejmie:

Poprawkę poparli między innymi posłowie PSL, których mocno rozsierdziły wczorajsze informacje, że trzyosobowy zarząd spółki przyznał sobie łącznie ponad 400 tysięcy złotych nagrody. Teraz zapowiedzieli poparcie zmian w głosowaniu sejmowym. On ma naprawdę dużo poważniejsze sprawy, niż uzależniać swoją dymisję od tego, czy będzie ustawa kominowa nałożona, czy nie będzie. Przypomnę: nawet w ustawie kominowej można kilkanaście tysięcy złotych zarobić. To mało? - pytał retorycznie w rozmowie z Agnieszką Burzyńską poseł Eugeniusz Kłopotek: