Funkcjonariusze policji, którzy eskortowali gwiazdora NBA LeBron Jamesa na koncert Justina Timberlake'a i Jay'a Z, naruszyli wewnętrzne przepisy. W sprawie incydentu wszczęto już wewnętrzne śledztwo.

Na razie nie wiadomo, jak poważne konsekwencje grożą funkcjonariuszom, którzy na zatłoczonej drodze pilotowali samochód koszykarza. Jedno jest pewne - przełożeni nie wykazali zrozumienia dla ich gestu. Rzecznik lokalnej policji podkreślił, że nietypowa eskorta nie była wcześniej zaplanowana.

Policjanci wykazali zrozumienie i potraktowali mnie bardzo dobrze. Eskorta była konieczna, bo korek był niesamowity - napisał na Instagramie słynny koszykarz. Nie wyjaśnił jednak, w jaki sposób nakłonił funkcjonariuszy do pomocy. Według informacji portali muzycznych Justin Timberlake i Jay-Z mieli oświadczyć, że nie rozpoczną koncertu dopóki nie pojawi się na nim gwiazdor NBA.

James, który przyczynił się do obrony tytułu przez Miami (drużyna z Florydy pokonała w finale San Antonio Spurs 4-3), zdobywał w sezonie zasadniczym średnio 26,8 pkt, miał 8 zbiórek i 7,3 asysty, a w play off  odpowiednio 25,9 pkt, 8,8 zbiórek i 6,6 asyst.

Zobacz nagranie zamieszczone przez koszykarza w sieci