Nasi piłkarze ręczni przegrali w Belgardzie w pierwszym meczu Mistrzostw Europy z Serbią 18:22. W całym spotkaniu ani razu nie udało nam się wyjść na prowadzenie. Cztery bramki zdobył dla biało-czerwonych Karol Bielecki.

Biało-czerwoni kilkukrotnie usiłowali podawać do obrotowego Bartosza Jureckiego, niestety niecelnie. Dodatkowo skutecznie bronił bramkarz Stanić. Gospodarze turnieju o wiele łatwiej zdobywali bramki. Celnie rzucali Ilić, Nikcević czy Vujin, czyli liderzy serbskiej kadry. Po 10 minutach przegrywaliśmy 2:5.

Niestety, nawet części strat nie udało się odrobić, kiedy graliśmy w przewadze po karze dla Ilicia. Polacy ruszyli do ataku dopiero w 17. minucie. Najpierw trafił Michał Jurecki, a po chwili kontrę zamienił na gola Tomasz Tłuczyński i było 7:5 dla Serbii. Na więcej nie było nas stać. Kolejne dwa trafienia zdobyli rywale, na szczęście Ilić przestrzelił rzut karny, bo sytuacja byłaby jeszcze gorsza.

Nie potrafiliśmy zatrzymać świetnego w kontrach Nikcevicia. Jedynym pocieszeniem była druga dwuminutowa kara dla serbskiego zawodnika - tym razem Manoljovicia. Jednak ponownie nie potrafiliśmy wykorzystać szansy na zmniejszenie dystansu do Serbów. W 26. minucie Marcin Wichary obronił jeszcze rzut karny Ilicia - przegrywaliśmy 6:10. Po chwili sędziowie dali nam po raz trzeci możliwość gry w przewadze, kiedy usunęli z boiska Vuckovicia. Nie przyniosło to efektu, a dodatkowo z boiska wyleciał Krzysztof Lijewski. Do przerwy przegrywaliśmy 7:11.

Drugą odsłonę rozpoczęliśmy równie bezradnie i bezbarwnie jak pierwszą. Serbowie spokojnie nas punktowali i w 35. minucie przegrywaliśmy już 7:14. Pewni siebie gracze z Bałkanów gestami zachęcali publiczność do jeszcze większej żywiołowości, biało-czerwoni byli coraz bardziej zdenerwowani. Trener Wenta wpuścił na boisko Karola Bieleckiego, ale i to nie pomogło.

Słabą skuteczność miał Wichary, z kolei Stanić bronił rzuty Polaków bez kłopotu. W 40. minucie Bielecki huknął w swoim stylu z całych sił, ale wynik 9:16 nie budził optymizmu, podobnie jak nasza gra. Wyglądało to już jak egzekucja biało-czerwonych. Na kwadrans przed końcem przegrywaliśmy 11:19, z boiska utykając zszedł Lijewski. Punktował jedynie Bielecki, ale było to zdecydowanie za mało.

W 50. minucie Serbia prowadziła 21:13 i trudno było się spodziewać wielkiego zrywu Polaków. Biało-czerwoni próbowali i udało im się zmniejszyć dystans dzielący nas od rywali, ale w pewnym stopniu był to także efekt spokojniejszej gry pewnych wygranej Serbów.

Mecz zupełnie nam nie wyszedł, zagraliśmy słabo. Przegrywaliśmy od pierwszych minut i niestety we wtorek czeka nas "mecz o życie" ze Słowacją.