Portugalczyk Paulo Sousa został selekcjonerem piłkarskiej reprezentacji Polski. 50-letni szkoleniowiec zaprezentował się podczas krótkiego nagrania wideo, wyrażając nadzieję, że Polska będzie dumna ze swojej drużyny narodowej.

Paulo Sousa zastąpi Jerzego Brzęczka, który przestał pełnić obowiązki w poniedziałek.

Były reprezentant Portugalii zbierał doświadczenie trenerskie w liczących się w Europie klubach, jednak w żadnym nie zagrzał miejsca na dłużej. W swoim CV ma m.in. Queens Park Rangers, Swansea City, Leicester City, FC Basel czy Fiorentinę.

Portugalczyk rozpocznie pracę z polskimi piłkarzami w marcu, kiedy biało-czerwoni rozegrają pierwsze mecze eliminacji mistrzostw świata 2022 w Katarze: z Węgrami (25.03), Andorą (28.03) i Anglią (31.03).

Paulo Sousa – ile zarobi?

Nowy szkoleniowiec biało-czerwonych może liczyć na wynagrodzenie, o jakim zwykłym śmiertelnikom nawet się nie śniło. Można założyć, że zarobi znacznie więcej niż wyrzucony przez Zbigniewa Bońka Jerzy Brzęczek. Być może jego pobory będą porównywalne z zarobkami najlepiej opłacanych selekcjonerów narodowych reprezentacji.

Wiadomo, że Adam Nawałka zarabiał w kadrze około 100 tysięcy złotych miesięcznie. Wedle domysłów Jerzy Brzęczek otrzymywał mniej, a w dodatku wiosną, gdy nadeszła pandemia, jego pensja zmniejszyła się o połowę.

Sportowi komentatorzy przypuszczają, że stosunkowo niewygórowane oczekiwania finansowe byłego szkoleniowca Wisły Płock były jednym z powodów, dla których znalazł się na stanowisku selekcjonera reprezentacji. Nie ma wątpliwości, że wyżej wymienione pobory, w porównaniu z uposażeniami szkoleniowców czołowych reprezentacji piłkarskich świata, wyglądają jak kieszonkowe. Według sportowej prasy, już poprzednio brany pod uwagę przez PZPN zamiast Jerzego Brzęczka Norweg Lars Lagerback oczekiwał 150 tysięcy złotych miesięcznie, a Rosjanin Stanisław Czerczesow żądał prawie miliona złotych za miesiąc.

Rosjanin wcale nie zwariował, być może podobną sumę piłkarski związek musi wypłacać Portugalczykowi, bo Czerczesow domagał się tylko stawki zbliżonej do poborów trenerów najlepszych reprezentacji świata.

Słynący z obrzydliwych odruchów i triumfu na mundialu w Brazylii selekcjoner reprezentacji Niemiec Joachim Loew zarabia aż milion trzysta tysięcy miesięcznie. Niewiele mniej zgarniają trenerzy piłkarskich potęg: Anglii, Francji, Hiszpanii, Włoch, Portugalii, Brazylii i Argentyny.

Według francuskiej, prasy Paolo Sousa dostawał do niedawna w Bordeaux niemal milion złotych miesięcznie. Kontrakt w Polsce może być mieć zbliżoną wartość. 

Kwestie finansowe wyjaśniają, dlaczego trenerem polskiej reprezentacji nie mógł zostać żaden z najsławniejszych trenerów. Prawda jest taka, że znacznie lepiej płacą najlepsze kluby, które mają więcej do wydania niż narodowe związki piłkarskie.

Mimo pandemii i doraźnego obcinania pensji, umiejętności najsławniejszych trenerów opłacane są absurdalnymi kwotami. Według sportowej prasy światowej, najlepiej zarabia Pep Guardiola. Manchester City płaci mu w przeliczeniu ponad 7 milionów złotych miesięcznie.

Na liście płac Tottenhamu przy nazwisku Jose Mourinho figuruje kwota, którą można wymienić na 6 mln złotych miesięcznie.

Niemal tyle samo dostaje za pracę z piłkarzami Atletico Madryt Diego Simeone.

Zgodnie z duchem czasu, na kolejnych miejscach pierwszej piątki najlepiej wynagradzanych trenerów są: Rafael Benitez, który ma pod opieką futbolistów z Dalianu nad Morzem Żółtym oraz Fabio Cannavaro, który odpowiada za wyniki piłkarzy z Kantonu. Chińskie kluby płacą im równowartość ponad 4 mln złotych miesięcznie.

Opracowanie: