Piast Gliwice po bardzo ważnym zwycięstwie z Cracovią na własnym stadionie, w najbliższej 24. kolejce PKO BP Ekstraklasy zmierzy się na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. W poprzednim meczu w Bełchatowie, gdzie Raków rozgrywa swoje spotkania, punkty straciła Legia Warszawa. "Patrząc na to, jakie wyniki osiągają w meczach u siebie, to można się nawet tego rywala obawiać" - mówi przed meczem z Rakowem napastnik Piasta Gliwice, Patryk Tuszyński. O meczu z beniaminkiem, a także o tym, czy nowo narodzony syn przyniesie bramki - z zawodnikiem mistrza Polski rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Wojciech Marczyk: Raków grający otwartą piłkę - to wydaje się dla napastnika idealnym rywalem. Patrząc na ich mecze dotychczasowe, okazji bramkowych powinieneś mieć sporo.

Patryk Tuszyński: Tak, ale myślę, że Raków jest drużyną swojego boiska. Patrząc na to, jakie wyniki osiągają w meczach u siebie, to można się nawet tego rywala obawiać. Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie. A czy będziemy kreować sytuacje? Nie wiem, czy to jest dla nas dobre. W Gdańsku kreowaliśmy dużo i przegraliśmy spotkanie, a u siebie z Cracovią mieliśmy może jedną czy dwie sytuacje i wygraliśmy to spotkanie. Dlatego trzeba to gdzieś wypośrodkować i znaleźć jakiś złoty środek. Trenerzy na pewno dobrze nas przygotują do tego spotkania i przedstawią nam dokładną analizę przeciwnika. Na pewno nie jest to rywal wygodny u siebie. Strasznie dużo biegają, jest to zespół bardzo mocny fizycznie.

Mówisz: "rywal niewygodny u siebie", a wy znowu macie problemy na wyjazdach.

No właśnie, czyli wszystko sprowadza się do tego, że musimy być mega skoncentrowani, żeby wywieźć stamtąd 3 punkty.

Jedziecie do Bełchatowa (bo tam swoje mecze domowe rozgrywa Raków przyp. red.) jako faworyt. Patrząc na tabelę, by nie uciekła wam znowu czołówka, musicie wygrać.

Punkty są nam bardzo potrzebne, ale ostatnie spotkanie Rakowa z Legią pokazało, że faworyt męczył się okropnie. Myślę, że nasze spotkanie będzie podobne. Moim zdaniem, któryś z zespołów wygra ten mecz jedną bramką, bo większą różnicą trafień na pewno się ten mecz nie zakończy.

Miałeś doskonałą sytuację w meczu z Cracovią przy Okrzei, ale bramkarz rywali wyciągnął piłkę niemal z linii. Takie sytuacje śnią się napastnikowi?

Oczywiście, że się śnią, ale mam nadzieję, że teraz worek z bramkami się otworzy. Kilka dni temu urodził mi się syn.

Gratulacje.

Dziękuję. Żona się śmiała, że musi już urodzić, bo jakaś klątwa wisi nade mną. Synek się urodził, więc myślę, że worek się rozwiąże i zacznę trafiać.

Jak ma na imię?

Natan.

Czyli jeżeli w meczu z Rakowem strzelisz, to możemy spodziewać się kołyski?

Tak. Mam nadzieję, że strzelimy bramkę i będzie kołyska, a może nawet mi uda się trafić do bramki.

Od nowego roku wskoczyłeś do pierwszej jedenastki Piasta. W ubiegłym roku kalendarzowym grałeś końcówki spotkań ligowych i więcej w Pucharze Polski. W tegorocznych spotkaniach grasz po 90 minut.

Myślę, że w okresie przygotowawczym przekonałem do siebie sztab szkoleniowy. Bardzo ciężko w nim pracowałem. Dobrze zaprezentowałem się też w sparingach, w których graliśmy razem z Piotrkiem Parzyszkiem i ta współpraca też się nam dobrze układała. Teraz w meczu z Cracovią trener posadził Piotrka na ławce, ja zagrałem z Jorge, też nie wyglądało to źle. Myślę, że będziemy grać z Piotrkiem na zmianę albo we dwóch, zależy jaką taktykę trener obierze na konkretnego przeciwnika. Na pewno wszystko będzie z korzyścią dla drużyny.

Ciebie to też trochę podbudowało i pokazało, że warto być cierpliwym i czasem trochę poczekać.

Wydaje mi się, że tak, ale jak już mam 30 lat i jesienią czasem tej cierpliwości brakowało. Wcześniej w Zagłębiu grałem wszystkie mecze, ale czekałem na swoją szansę. Trener Fornalik też mnie stopował. Powiedział: "spokojnie, przygotujemy cię, przepracujesz okres przygotowawczy i wtedy na wiosnę to się może zmienić", i tak się też stało.

Do zespołu dołączył nowy zawodnik Kristopher Vida, który może grać też jako napastnik. Konkurencja jest teraz więc jeszcze większa.

Oczywiście, że tak, ale to jest z korzyścią dla drużyny. Wszędzie gdzie byłem, wywalczyłem sobie miejsce w składzie - prędzej czy później. Dlatego też nie mam żadnych obaw. Na pewno ten transfer nam pomoże, żeby jeszcze w tym sezonie osiągnąć dobre miejsce.

Ta szersza kadra teraz przyda się szczególnie, bo w najbliższym czasie będziecie grali co 3 dni. A piłkarze w naszym kraju podobno nie są gotowi do grania co 3 dni?

Przypięta jest taka łatka do polskich klubów, że nie lubią grać co 3 dni. Może coś w tym jest, sam nie wiem. My na pewno zrobimy wszystko, żeby w tych 5 meczach, które rozegramy w 2 tygodnie zdobyć jak najwięcej punktów. Szeroka kadra w tym pomoże, a nowy zawodnik to zawsze dla całego zespołu nowy bodziec i jakiś powiew świeżości.