Wisła Kraków daleko z przodu. Później Legia Warszawa ze stratą dziesięciu punktów oraz Lech Poznań - czternastu - tak wygląda czołówka piłkarskiej Orange Ekstraklasy przed zimową przerwą w rozgrywkach. Ekipa "Białej Gwiazdy" zdaje się pewnie zmierzać po mistrzostwo Polski.

Po raz ostatni tak dużą przewagę lidera nad drugim zespołem w tabeli po 17 kolejkach rozgrywek zanotowano w sezonie 2004/05. Wówczas również prowadziła Wisła przed Legią i krakowianie pewnie zdobyli tytuł mistrzowski.

Pierwszą część sezonu - z uwagi na przyszłoroczne mistrzostwa Europy rozegrano także dwie kolejki rundy rewanżowej - można podzielić na dwie fazy. W pierwszej dominowała warszawska Legia, która do 7. kolejki włącznie co tydzień zdobywała trzy punkty, a następnie do głosu doszła Wisła Kraków, która nie zanotowała żadnych strat od 8. do 17. kolejki i dzięki temu jest zdecydowanym liderem.

Legioniści wygrali siedem pierwszych spotkań i prowadzili w tabeli, ale zarzuty krytyków, że grali w tym czasie głównie z zespołami z dołu tabeli znalazły uzasadnienie już w ósmej serii,

kiedy przegrali w Kielcach z Kolporterem 0:1. Później, w najmniejszych możliwych rozmiarach, ulegli także Lechowi Poznań, Wiśle Kraków i Odrze Wodzisław Śl. Stracili w 17 meczach siedem bramek (najmniej w lidze), ale aż czterokrotnie schodzili z boiska pokonani. W końcówce warszawianie znowu byli za mocni dla ligowych rywali, a główna w tym zasługa Takesure'a Chinyamy z Zimbabwe, który z 10 bramkami był najlepszym strzelcem Legii.

Potknięcia Legii bezlitośnie wykorzystała nabierająca z tygodnia na tydzień rozpędu Wisła Kraków. Trenerowi Maciejowi Skorży, który w poprzednim sezonie zdobył Puchar Polski i Puchar Ekstraklasy z Groclinem Grodzisk Wlkp., udało się przywrócić ekipie "Białej Gwiazdy" blask podobny do tego, z czasów szkoleniowej kadencji Henryka Kapserczaka. Wisła grała ofensywnie, z polotem i bardzo skutecznie, remisując zaledwie dwa mecze (z PGE GKS Bełchatów i Odrą Wodzisław Śl.) i zdobywając zdecydowanie najwięcej bramek - 44. W żadnej innej europejskiej lidze supremacja jednej drużyny nie jest tak widoczna.

Oprócz Legii, grupę pościgową za zmierzającą po 11. tytuł mistrza kraju Wisłą, stanowią Lech Poznań (dobra runda Marcina Zająca i Peruwiańczyka Hernana Rengifo - po osiem trafień), równo grający Groclin Grodzisk Wlkp. ze skutecznym Adrianem Sikorą (8 bramek) oraz Kolporter Korona Kielce, który w końcówce rozgrywek wyraźnie stracił impet.

Kolejne miejsca w tabeli zajmują "wielcy wygrani" poprzedniego sezonu - PGE GKS Bełchatów i KGHM Zagłębie Lubin. Zawirowania w zespole mistrza Polski skończyły się zmianą trenera - Czesława Michniewicza zastąpił jego asystent Rafał Ulatowski, choć oficjalnie za wyniki drużyny odpowiada Wiesław Wojno.

Tuż za nimi plasuje się stanowiący mieszankę rutyny z młodością - z jednej strony weterani z reprezentacyjną przeszłością Tomasz Hajto, Jerzy Brzęczek, a z drugiej strzelec 10 goli 20-letni Dawid Jarka, który jako jedyny zdobył cztery bramki w jednym meczu - Górnik Zabrze. 14-krotny mistrz Polski (ostatni tytuł w 1998 roku) przed sezonem pozyskał możnego sponsora i myśli o budowie nie tylko silnej drużyny, ale i nowego stadionu.

Tabelę zamykają ŁKS Łódź i Zagłębię Sosnowiec. Szczególnie trudne jest położenie sosnowiczan, gdyż walczą oni nie o uniknięcie spadku do drugiej, a trzeciej ligi, ponieważ po sezonie dotknie ich kara degradacji o jedną klasę orzeczona przez Wydział Dyscypliny PZPN w związku z udziałem tego klubu w tzw. aferze korupcyjnej. Być może drużyn z podobnymi problemami będzie więcej, gdyż szefowie WD zapowiadają kolejne kary. Po zimowej przerwie piłkarze Orange Ekstraklasy wrócą na boiska 22 lutego.