Ten mecz nie zdecyduje oczywiście o mistrzostwie Polski, ale w kontekście walki o tytuł ma duże znaczenie. Po południu, na zakończenie 26. kolejki Ekstraklasy, Lechia Gdańsk podejmie Legię Warszawa. Lechiści są niepokonani na własnym stadionie od końca sierpnia i chcą podtrzymać dobrą passę. Pierwszy gwizdek o godzinie 18.

Ten mecz nie zdecyduje oczywiście o mistrzostwie Polski, ale w kontekście walki o tytuł ma duże znaczenie. Po południu, na zakończenie 26. kolejki Ekstraklasy, Lechia Gdańsk podejmie Legię Warszawa. Lechiści są niepokonani na własnym stadionie od końca sierpnia i chcą podtrzymać dobrą passę. Pierwszy gwizdek o godzinie 18.
Zdjęcie ilustracyjne /Grzegorz Michałowski /PAP

Bilans Lechii na własnym stadionie może imponować - 10 zwycięstw, jeden remis i zaledwie jedna porażka. Do tego 30 strzelonych bramek i 13 straconych. Klub z Gdańska, jak na razie, punktuje u siebie jak żadna inna ligowa drużyna. Jedyny domowy mecz Lechii bez punktów na własnym stadionie to starcie z Bruk-Betem Termaliką z 28 sierpnia. Goście wygrali 2:1. Poza tym Lechia straciła jeszcze punkty w pojedynku z Pogonią Szczecin na początku listopada. Zremisowała 1:1.

W tym roku Lechia punktuje jednak w dość ociężałym tempie. W pięciu wiosennych spotkaniach zebrała 7 punktów. Wygrała dwa mecze u siebie, ale na wyjeździe udało się wywalczyć tylko punkt w trzech meczach. Teraz więc trenerowi Piotrowi Nowakowi zależy na wygranej, bo sytuacja w "czubie" tabeli jest bardzo wyrównana. W drużynie z Gdańska zabraknie zawieszonych za kartki: Sławomira Peszki i Vanji Milinkovicia-Savicia.

W Legii urazy leczą Tomas Necid i Tomasz Jodłowiec. Legioniści po 12. ligowej kolejce tracili do Lechii aż 12 punktów. Gdańszczanie byli liderem, a mistrzowie Polski zajmowali dopiero 12. lokatę. Od tamtej pory klub z Warszawy zbiera punkty na tyle skutecznie, że teraz trzecia w tabeli Lechia ma tylko punkt więcej od Legii. Jednak i drużyna prowadzona przez Jacka Magierę wiosną ma kłopoty. Szczególnie z grą w ofensywie - po odejściu Nikolicia i Prijovicia nie udało się znaleźć skutecznego napastnika. Dlatego w "szpicy" Legii występuje Miroslav Radović i w dużej mierze ratuje klub. Podobnie jak Vadis Odidja-Ofoe, zdaniem wielu najlepszy piłkarz Ekstraklasy. Smaczku meczowi dodaje fakt, że Legia wygrała w tym roku oba mecze wyjazdowe - z Arką Gdynia i Zagłębiem Lubin.

Ten pojedynek można rozpatrywać z wielu perspektyw. W środku pola Odidja-Ofoe będzie rywalizował z Milosem Krasiciem. Można także obserwować obu bramkarzy - Dusana Kuciaka i Arkadiusza Malarza. Czy w destrukcji lepiej zagra Ariel Borysiuk czy może Michał Kopczyński? Warto też spojrzeć na kadrę Lechii przez pryzmat Legii, bo dziś w wyjściowym składzie drużyny trenera Nowaka może się znaleźć aż czterech byłych piłkarzy stołecznej drużyny. Oprócz Kuciaka i Borysiuka także Jakub Wawrzyniak i Rafał Wolski. 

Kibice Legii mają w ostatnich latach różne wspomnienia związane z meczami w Gdańsku. Wszyscy na pewno pamiętają porażkę w końcówce sezonu 2011/2012. Zespół Macieja Skorży stracił wtedy praktycznie szanse na tytuł. Dziś fani obu drużyn liczą na emocje. Na ten mecz sprzedano ponad 34 tysiące biletów. To na pewno nie ostatnia konfrontacja Lechii z Legią w tym sezonie. To mecz w grupie mistrzowskiej będzie ważniejszy, ale możliwe do wywalczenia dziś trzy punkty też mają swoje znaczenie - nie tylko matematyczne, ale też psychologiczne. 

(ph)