Marcin Gortat zdobył cztery punkty i miał sześć zbiórek, a jego Washington Wizards w piątkowym meczu koszykarskiej ligi NBA pokonali u siebie Cleveland Cavaliers 91:78. To czwarte zwycięstwo drużyny ze stolicy w pięciu ostatnich spotkaniach.


Gortat rozpoczął obiecująco - od zdobycia pierwszych punktów w meczu i bloku na Shawnie Marionie. W sumie jednak rozegrał jedno z najsłabszych spotkań w sezonie. Polak przebywał na parkiecie 25 minut, trafił dwa z sześciu rzutów z gry, zebrał cztery piłki w obronie i dwie w ataku, miał także asystę, przechwyt, blok, trzy straty i dwa faule. Raz został zablokowany. Liczba uzyskanych punktów i zbiórek to najniższe osiągnięcia polskiego jedynaka w NBA w bieżących rozgrywkach.

W hali Verizon Center, przy pierwszym w sezonie komplecie 20 356 widzów na trybunach, znakomicie zagrali jednak jego koledzy z zespołu. Liderem Wizards po raz kolejny okazał się najlepszy na parkiecie John Wall, który zdobył 28 punktów, miał sześć zbiórek, siedem asyst oraz cztery przechwyty. Po 12 punktów zanotowali rezerwowi Bradley Beal, dla którego był to drugi występ po wyleczeniu kontuzji nadgarstka oraz Kevin Seraphin.

Francuski środkowy, zmieniający Gortata, wszystkie swoje punkty uzyskał w drugiej kwarcie, w której Wizards powiększyli przewagę z 26:21 po pierwszej odsłonie na 55:42. Miał tym spotkaniu także sześć zbiórek i trzy efektowne bloki.

Najwięcej punktów dla gości zdobyli Kyrie Irving i James - po 22. Ten drugi trafił jednak tylko osiem z 21 rzutów z gry. Połowę z tej zdobyczy uzyskał w pierwszej kwarcie, gdy Cavaliers toczyli jeszcze wyrównany pojedynek. Potem niczym nie przypominał koszykarza, który w pojedynkę potrafi przesądzić o wygranej zespołu.

Dwucyfrowy dorobek punktowy miał jeszcze brazylijski środkowy Anderson Varejao - 10 i dziewięć zbiórek. W kolejnym spotkaniu zawiódł Kevin Love. Jeden z czołowych koszykarzy ligi, który w barwach Minnesota Timberwolves w pięciu ostatnich meczach z Wizards zdobywał średnio 25 pkt i 14 zb., uzyskał tylko osiem punktów (najmniej w sezonie) i tyle samo zbiórek.

Drużyna trenera Randy'ego Wittmana pozwoliła znanym z dobrego ataku "Kawalerzystom" zdobyć tylko 78 punktów, najmniej z wszystkich jej dotychczasowych rywali w tych rozgrywkach. Nie radzący sobie z jej obroną goście mieli tylko 36-procentową skuteczność rzutów z gry (przy 49 proc. gospodarzy).

W trzeciej kwarcie po ośmiu kolejnych punktach Walla Wizards uzyskali najwyższe w meczu 16-punktowe prowadzenie (74:58) i już do końca kontrolowali wynik.

"Czarodzieje" z ośmioma zwycięstwami i trzema porażkami pozostają na drugim miejscu w Konferencji Wschodniej, za Toronto Raptors (10-2), a przed Chicago Bulls (8-4).