Koszykarze Washington Wizards przegrali w Miami z broniącym mistrzowskiego tytułu w NBA zespołem Heat 90:99. Marcin Gortat uzyskał dla pokonanych 14 punktów i 18 zbiórek, wyrównując rekord kariery. To jego 25. double-double w sezonie. Dzięki temu zwycięstwu mistrzowie z Florydy, jako drugi zespół w lidze - po Indiana Pacers - zapewnili sobie udział w play off.

Jeszcze w połowie czwartej kwarty wcale nie byli pewni wygranej, chociaż to oni, grając skuteczniej i dokładniej, dyktowali warunki przez większość tego zaciętego i emocjonującego spotkania. Jednak na 5.54 min. przed końcem meczu to "Czarodzieje" prowadzili 84:83. Po czasie wziętym w tym momencie przez trenera Heat Erika Spoelstrę goście popełnili więcej strat niż oddali celnych rzutów, podczas gdy gospodarze zdobyli 12 punktów z rzędu, a ostatni fragment spotkania wygrali 16:6.

Wcześniej Wizards potrafili gonić rywali. W pierwszej kwarcie z 6:16 doprowadzili do 19:20. Tuż po przerwie przegrywali 45:57, by w końcówce trzeciej odsłony wyjść na prowadzenie 68:64. W decydujących momentach czwartej, która zaczęła się przy remisie 73:73, zabrakło im jednak rozwagi i skuteczności.

Gortat był tego dnia najlepszym zawodnikiem zespołu. Tylko początek meczu mu nie wyszedł, gdy spudłował trzy kolejne rzuty spod samego kosza, a w całej otwierającej kwarcie trafił tylko raz na siedem prób. Za to od pierwszych sekund znakomicie spisywał się w walce o piłkę pod obiema tablicami. Już w pierwszej kwarcie miał 10 zbiórek, z czego siedem w ataku, czym wyrównał rekord Terry'ego Cummingsa, jedynego koszykarza, który w meczu przeciwko Miami wywalczył tyle piłek na atakowanej tablicy. Polak nigdy dotychczas nie miał w jednej kwarcie więcej niż dziewięć zbiórek. Teraz jako 12. gracz w sezonie uzyskał 10.

W pierwszych minutach po przerwie to na nim opierała się też gra w ataku odrabiającej straty drużyny z Waszyngtonu. Od stanu 47:59 łodzianin zdobył osiem kolejnych punktów, nie myląc się przy żadnej z prób i doprowadzając do wyniku 55:59. W kolejnych fragmentach umiejętnie podawał piłkę partnerom, którzy trafiali z czystych pozycji.

Oddał już ponad 3000 rzutów

W sumie przebywał na parkiecie niespełna 33 minuty, trafił siedem z 15 rzutów za dwa punkty, spudłował jedyny wolny, miał po dziewięć zbiórek w obronie i w ataku (to drugie osiągnięcie to jego rekord kariery, a suma 18 - rekord wyrównany), cztery asysty, stratę. Raz został zablokowany. W oficjalnych statystykach nie ujęto jego ewidentnych dwóch bloków na wchodzących pod kosz LeBronie Jamesie i Mario Chalmersie.

15 rzutów z gry oznacza przekroczenie przez Gortata 3000 takich prób w karierze. W 420 meczach rozegranych w sezonie zasadniczym oddał ich w sumie 3001, trafiając 1637.

Najwięcej punktów dla Wizards zdobyli w poniedziałek Bradley Beal - 18 oraz rezerwowi Martell Webster - 17 i Drew Gooden - 15. Słabiej tym razem zagrał najlepszy strzelec zespołu John Wall - siedem punktów, osiem asyst i aż siedem strat. W zespole gospodarzy wyróżniła się tradycyjnie "wielka trójka" - LeBron James - 23 pkt, siedem zbiórek, osiem asyst, Chris Bosh i Dwyane Wade - po 22, a Ray Allen dodał 13.

Wygrana Heat oznacza zakończenie ich serii porażek na trzech oraz kres zwycięskiej passy drużyny trenera Randy'ego Wittmana, której nie udało się wygrać szóstego kolejnego meczu w hali rywala.

Wizards z bilansem 33 zwycięstwa i 30 porażek są na piątym miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej. Heat (44-17) zajmują w niej drugą lokatę.

Kolejny mecz "Czarodzieje" rozegrają jutro w Waszyngtonie z Charlotte Bobcats (30-34), siódmą drużyną na Wschodzie.

(MRod)