Drużyna Philadelphii 76ers pokonała we własnej hali Boston Celtics 82:75 i wyrównali stan rywalizacji na 3-3. O tym, która z drużyn awansuje do finału Konferencji Wschodniej zadecyduje siódmy mecz - w Bostonie w najbliższą sobotę.

Najskuteczniejszy w zwycięskiej ekipie był Jrue Holiday. Młody rozgrywający zdobył 20 punktów, do tego dołożył jeszcze 6 asyst i był to jego najlepszy występ w serii gier z Celtics. Kolejnych czterech zawodników zdobyło co najmniej 11 punktów. W ekipie gości takiej regularności zabrakło. Na pochwały zasługują Paul Pierce który zdobył 24 punkty (w tym 13/13 z linii rzutów wolnych) i miał 10 zbiórek oraz Kevin Garnett (20 punktów i 11 zbiórek).

Zawiedli Rajon Rondo i Ray Allen. Obaj zdobyli zaledwie po 9 punktów. W sumie oddali 25 rzutów, ale drogę do celu znalazło zaledwie 8 z nich. Słabsza gra liderów nie zmobilizowała także rezerwowych. Trener dał szansę 6 zawodnikom, którzy mecz rozpoczęli na ławce rezerwowych, ale ich dorobek był wręcz koszmarny. Tylko Mickael Pietrus zdobył punkty - pięć w ciągu 35 minut gry nie powala jednak na kolana. Pozostali rezerwowi nie zdołali zdobyć punktów.

Losy rywalizacji rozstrzygnie sobotni mecz w Bostonie. Celtowie wygrali na razie we własnej hali dwa mecze z 76'ers, raz przegrali. W finale Konferencji Wschodniej Celtics albo 76'ers zmierzy się ze zwycięzcą rywalizacji Miami Heat z Indianą Pacers. Na razie 3-2 prowadzi zespół z Florydy.