Pedro Proenca, uznany przez FIFA za najlepszego arbitra świata w 2012 roku, zarabia na prowadzeniu meczów zaledwie 60 tysięcy euro rocznie. Te mizerne jak na futbolowe standardy zarobki uzupełnia dochodami z innych źródeł. Jest dyrektorem dwóch prywatnych firm, z których jedna zajmuje się zbieraniem śmieci, a druga produkcją spinaczy do bielizny.

Pedro Proenca, który jest sędzią międzynarodowym od 2003 r., a w portugalskiej lidze gwiżdże od 24 sezonów, jest najlepiej zarabiającym arbitrem Portugalii. Jego pensja jest jednak mizerna w porównaniu z wynagrodzeniami piłkarzy i szkoleniowców, których spotyka podczas pracy. Roczne zarobki Lucho Gonzaleza z FC Porto przekraczają bowiem 2,6 mln euro, zaś trener Benfiki Jorge Jesus pobiera aż 4 mln euro.

Pochodzący z Lizbony arbiter ma wielu wrogów w rodzinnym mieście. W 2011 r. sędzia został zaatakowany przez kibica Benfiki w stołecznym centrum handlowym Colombo. Został uderzony głową przez napastnika i stracił wtedy dwa zęby.

Proenca poprowadzi dziś mecz między FC Porto a Benfiką Lizbona, który zdecyduje o tym, do kogo trafi tytuł mistrza Portugalii. Media wypominają arbitrowi, że w dwóch meczach pomiędzy tymi klubami wypaczył wynik, podejmując błędne decyzje: uznał gola ze spalonego, bezzasadnie zarządził karnego, a innym razem nie dostrzegł faulu popełnionego w polu karnym.