Polskie biathlonistki zajęły siódme miejsce w biegu sztafetowym 4x6 km mistrzostw świata w Anterselvie. Wygrały Norweżki przed Niemkami i Ukrainkami. Biało-czerwone po trzech zmianach prowadziły i miały ponad 40 sekund przewagi. Nie zdołały tego jednak utrzymać.

Startujące z 13. numerem Polki bardzo dobrze rozpoczęły. Kinga Zbylut na dwóch wizytach na strzelnicy nie musiała nawet dobierać i była jedyną zawodniczką w stawce, która tak dobrze sobie poradziła. To spowodowało, że 25-letnia reprezentantka zajmowała po pierwszym strzelaniu siódme, po drugim piąte, a przy zmianie czwarte miejsce. Monika Hojnisz-Staręga ruszyła na trasę ze stratą 27,9 s do prowadzących Włoszek. Ale biegła w tej samej grupie co drugie Rosjanki i trzecie Amerykanki.

Hojnisz-Staręga to liderka polskiej ekipy. W biegu indywidualnym zajęła szóste miejsce i długo przewodziła stawce. W sobotę już na pierwszym pomiarze czasu zajmowała drugą lokatę i goniła rewelacyjnie dysponowaną Dorotheę Wierer. Włoszka zaimponowała zarówno na trasie, jak i na strzelnicy. Nie tylko nie pudłowała, ale i robiła to bardzo szybko.

To dało jej przewagę prawie minuty nad rywalkami. A Hojnisz-Staręga musiała "na stójce" dobierać raz, ale i rywalki pudłowały, co sprawiło, że Polka utrzymała drugą lokatę. Na trzeciej zmianie biegła 22-letnia Kamila Żuk. Na starcie miała 57,9 s straty do Włoszek i 10,5 s przewagi nad Rosjankami.

Mistrzyni świata juniorek wytrzymywała presję. W pozycji leżącej ani razu nie spudłowała, ale wolne strzelanie spowodowało, że spadła na trzecie miejsce. Wyprzedziłą ją Rosjanka Swietłana Mironowa (strata 3,2 s), ale do Włoszki Federiki Sanfilippo traciła 39,5. Żuk szybko doszła do Rosjanki i wyszła na drugą pozycję.

Polka doskonale poradziła sobie w ostatnim strzelaniu. Raz musiała dobierać, ale Sanfilippo kompletnie się pogubiła. Musiała pokonać dwie karne rundy, a Polka to wykorzystała i wyszła na prowadzenie. Najstarsza w stawce Magdalena Gwizdoń ruszając na ostatniej zmianie miała 41,7 s przewagi nad Czeszkami.

Rywalki jednak biegowo prezentowały się znacznie lepiej i z każdym metrem były bliżej Polki. Na strzelaniu musiała dwa razy dobierać i mimo że ruszyła nadal na pierwszym miejscu to z przewagi niewiele zostało. Przed ostatnim w zawodach strzelaniem Gwizdoń zajmowała trzecie miejsce. Dwa dobierania sprawiły, że ruszyła na trasę jako piąta, ale różnice były niewielkie. Do medalu Polki traciły 7,5 s. Biegowo jednak mocno odstawała od rywalek i z każdym kolejnym pomiarem więcej traciła. Ostatecznie na metę dobiegła siódma.

Wygrały Norweżki, które o 10,7 s wyprzedziły Niemki i o 18,4 s Ukrainki.

SPRAWDŹ: MŚ w biathlonie: Hojnisz-Staręga była bardzo blisko medalu