Polska przegrała z Danią 27:31 w ostatnim meczu fazy grupowej mistrzostw świata piłkarzy ręcznych, które odbywają się w Katarze. Obie drużyny miały już zapewniony awans do 1/8 finału. Stawką spotkania było drugie miejsce w grupie D.

Już przed meczem było wiadomo, że wygrany zmierzy się w 1/8 finału z Islandią, z którą biało-czerwonym ostatnio w pojedynkach o punkty nie grało się najlepiej. Przegrany z kolei trafiał na pokonanego w równolegle rozgrywanym spotkaniu grupy C Szwecja - Francja.

Widać Polakom było obojętne z kim zagrają, bowiem pierwszego gola uzyskali dopiero w siódmej minucie po rzucie karnym egzekwowanym przez Bartosza Jureckiego (1:3). Jeden pozytyw był taki, że po sześciu niewykorzystanych rzutach z 7 m w potyczce z Arabią Saudyjską, wreszcie biało-czerwonym udało się skorzystać z tego stałego fragmentu gry.

Do 10. min akcje Polaków nie były zbyt zaskakujące i wszystko odbijał światowej sławy bramkarz Niklas Landin (40 proc. udanych interwencji w pierwszej połowie). Dopiero wtedy poprawili znacznie skuteczność i w 11. min Andrzej Rojewski zdobył kontaktowego gola (4:5). Ten sam zawodnik wyrównał cztery minuty później na 6:6.

Pojedynek się wyrównał, ale odnosiło się wrażenie, że oba zespoły nie grają z maksymalnym poświęceniem i oszczędzają kości swoje i rywali. Również błędy przydarzały się obu stronom.

Zdecydowanie gorzej zaczęło się dziać w polskiej drużynie od 20. minucie i stanu 10:10. Skandynawowie uszczelnili obronę i zdobyli cztery gole z rzędu, głównie z kontr. W efekcie Duńczycy schodzili do szatni na przerwę wygrywając 16:12.

Drugą połowę Polacy zaczęli obiecująco od dwóch szybkich bramek Michała Jureckiego i Rojewskiego, który na rozegraniu zastępował kontuzjowanego Krzysztofa Lijewskiego. Za chwilę przeciwnicy dwukrotnie udanie skontrowali i wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Gorzej, że poszli za ciosem i w 38. minucie prowadzili już 20:14.

W 41. minucie przy stanie 15:22 trener Michael Biegler poprosił o czas. Jego podopiecznym w tym okresie nic się nie kleiło w grze. Rywalom nie pozostało nic innego jak pilnować korzystnego rezultatu.

Polakom udało się co prawda część strat odrobić (20:24 w 46. minucie), ale to wciąż było za mało. W dodatku zaczęły się mnożyć techniczne błędy i coraz bardziej stawało się jasne, że biało-czerwoni tej konfrontacji nie wygrają. Ostatecznie przegrali 27:31.

(abs)