Nie było wyjścia. Mimo bardzo niskich temperatur piłkarska Ekstraklasa zafundowała nam we wtorek i środę mecze 25. kolejki rozgrywek, a na trybunach pojawili się tylko ci najbardziej zatwardziali fani futbolu. Łącznie na trybunach pojawiło się 34 111 kibiców. Mniej niż jesienią na meczu Lecha z Legią.

Liczba fanów na trybunach zawstydzająca, nie ma co ukrywać. Już w weekend było słabo, ale zgodnie z przewidywaniami to kolejka rozegrana w środku tygodnia okazała się "rekordowa" Trochę trudno się dziwić. Niełatwo zachęcić ludzi do wizyty na stadionie w środku tygodnia. Na godz. 18:00 można nie zdążyć z pracy, a na godz. 20:45 nie chce się przychodzić, bo przecież kolejnego dnia trzeba wstać do pracy.

Efekt to choćby blisko 13 tysięcy kibiców na meczu lidera z wiceliderem. W normalnych okolicznościach fanów na meczu Legii z Jagiellonią na pewno byłoby więcej. Górnik Zabrze, który jesienią przyciągał ludzi z całego regionu tym razem na meczu z Pogonią Szczecin gościł nieco ponad 6200 kibiców. Mizernie wyglądały też ponad 4000 fanów w Krakowie na meczu Wisły z Koroną czy w Poznaniu, gdzie Lech zagrał ze Śląskiem. 

Zupełnym brakiem zainteresowania cieszył się z kolei mecz Sandecji Nowy Sącz z Zagłębiem Lubin. W Niecieczy, gdzie Sandecja rozgrywa swoje spotkania stawiło się 312 kibiców. 

Wszystko to brzmi kuriozalnie, bo przecież piłkarze grać chcą dla kibiców, a kluby chcą zarabiać na biletach. Tym razem jednak nie było wyjścia. To już 25. kolejka a przecież po 30. serii gier liga zostanie podzielona na grupę mistrzowską i spadkową. Ewentualnie przełożone spotkania trzeba by rozegrać do 13 kwietnia, kiedy to ruszy druga część sezonu.

Czasu na zmiany nie ma. W marcu gra przecież jeszcze kadra - z Nigerią i Koreą Południową. Liga musi dostosować się także do Ligi Mistrzów, która w marcu ma 2 terminy. Trzeba też pamiętać o wypadającej na 1 kwietnia Wielkanocy, która też wymusza pewne roszady w porównaniu do zwykłego, piłkarskiego weekendu.

Trochę staliśmy się więc ofiarami systemu ESA37 i zbliżającego się mundialu. Do końca sezonu trzeba rozegrać jeszcze 12 ligowych kolejek. Wszystko to zgodnie z planem zakończy się 19 i 20 maja. To zaledwie 12 tygodni. Oprócz wspomnianej już reprezentacji trzeba znaleźć też miejsce choćby na dokończenie Pucharu Polski. 

Organizacyjnie sytuacja była więc skomplikowana. Trudno dziwić się fanom, którzy postanowili sobie odpuścić wizytę na stadionach, ale też trzeba zrozumieć piłkarskie realia. Niestety, dobrego wyjścia z tej sytuacji nie było.

Frekwencja na meczach 25. kolejki Ekstraklasy:

Lechia Gdańsk - Bruk-Bet Termalica Nieciecza - 2235 widzów

Wisła Płock - Cracovia - 899

Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok - 12 939

Sandacja Nowy Sącz - Zagłębie Lubin - 312

Lech Poznań - Śląsk Wrocław - 4376

Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin - 6254

Wisła Kraków - Korona Kielce - 4022

Arka Gdynia - Piast Gliwice - 3074

(ph)