Piotr Wiśnicki w tym sezonie debiutuje w wyścigowej serii Formuła 3. Dostał angaż, mimo że poprzedni sezon miał bardzo nieudany - także z powodu braku profesjonalizmu w barwach, którego jeździł. Teraz chce zbierać cenne doświadczenie, a marzy oczywiście o starcie w Formule 1.

Piotr Wiśnicki - jak większość młodych fanów rywalizacji na czterech kółkach - zaczynał swoją przygodę z kartingiem. Później przechodził coraz wyżej w wyścigowej hierarchii, rywalizując w Formule 4 i Formule FRECA. W tym sezonie trafił już do Formuły 3 i zdążył zadebiutować w tej serii na torze w Bahrajnie.

Karting to takie przedszkole przed wejściem w poważny motorsport. Z perspektywy kilku lat widzę, że traktowałem go czasami zbyt poważnie. Powinienem bardziej traktować to jak zabawę, mieć więcej funu, a nie skupiać się na wynikach. Formuła 3 to już takie liceum przed Formułą 1. Bardzo wysoka liga - mówił Wiśnicki w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Serwańskim. Samochody są tak dostosowane, by uczyć zarządzania oponami i innymi systemami, które mamy już w F1. W Formule 4 to taki bolid, że można wsiąść i po prostu jechać. Można zarządzać tylko balansem hamulców. W F3 jest tego dużo więcej. Sprzęgło znajduje się w kierownicy, mamy system DRS. To już coś bardzo zaawansowanego. Samochodem można jechać ponad 300 km/h - wyliczał.

Angaż w F3 nie był dla młodego Polaka taki oczywisty. Poprzedni rok w Formule FRECA był dla niego wybitnie nieudany. Wszystko z powodu nieprofesjonalnego podejścia ze strony fińskiego zespołu, które barwy reprezentował.

Mój były zespół to było jedno wielkie nieporozumienie. Na poziomie Formuły Regional to niedopuszczalne.  To były błędy praktycznie na każdych zawodach. Niedawno dowiedziałem się od inżyniera, który tam chwilę pracował, że sugestie zawodników nie były brane pod uwagę. Po torze chodził jeden ze współwłaścicieli zespołu i to on decydował - chyba z wyobraźni - jak ustawić bolid do jazdy. Kierowcy się tu nie liczyli - wspominał gość RMF FM. Do tego dochodziły liczne awarie, a przed jednym z wyścigów mechanik ustawił mi źle kolejność biegów. Nie wiem, jak można włożyć biegi w kolejność  1,2,3,6,5,4. W trakcie tamtego sezonu obawiałem się o sportową przyszłość. Byliśmy wszyscy bezradni, jeśli chodzi o możliwość rywalizacji. Team nie miał słabych zawodników, ale wyników nie było - dodał.

Na szczęście o talencie naszego zawodnika mówi się w wyścigowym, juniorskim światku i właśnie z uwagi na umiejętności Polaka zgłosił się do niego zespół PHM Racing. Oczywiście sportowe aspiracje Piotra Wiśnickiego sięgają tak wysoko, jak to tylko możliwe, a więc Formuły 1.

Moje marzenie z dzieciństwa. Wszystko rozbija się o pieniądze. Jeżeli maiłbym budżet testowałbym przed sezonem i mógłbym teraz wejść w sezon na równych warunkach. Na pewno trzeba jak najwięcej jeździć a do tego potrzeba pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy. Bez tego jest ciężko. Nie odczuwam presji. Wiem, że potrzebuję doświadczenia w bolidzie F3 i wyniki zaczną przychodzić - zapowiedział młody zawodnik, dla którego największą inspiracją pozostaje od lat Sebastian Vettel.

Opracowanie: