Michał Gołaś zdobył koszulkę lidera klasyfikacji górskiej w tegorocznym Giro d'Italia. Na dwunastym etapie polski kolarz grupy Omega Pharma zajął dziewiąte miejsce. "Do końca wierzyłem, że zdobędę koszulkę i wygram etap" - powiedział Gołaś w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Kubą Wasiakiem.

Kuba Wasiak: Zdobyłeś koszulkę najlepszego górala, wcześniej zająłeś trzecie miejsce na etapie i byłeś wiceliderem wyścigu. Jak oceniasz te sukcesy?

Michał Gołaś: Walkę o koszulkę planowałem już od dnia, w którym zająłem trzecie miejsce. Szukałem kolejnej okazji, żeby zabrać się w ucieczce, która ma szansę dojechać do mety. Dziś chętnych było pewnie ze stu kolarzy, więc trzeba było się sprężyć, żeby się tam znaleźć. Trochę szczęścia, mocne nogi i udało się odjechać. Do końca wierzyłem, że zdobędę koszulkę i wygram etap.

Opowiedz o tej samotnej ucieczce. Wyglądało to obiecująco, ale potem rywale cię złapali. Nie dałeś rady, czy może nie miałeś informacji o pościgu?

Szczerze mówiąc, nie miałem informacji, że rywale się zorganizowali z tyłu. Gdybym wiedział, to poczekałbym na nich i spróbowałbym na finałowym podjeździe. Jeden nie ma szans przeciwko ośmiu. Myślałem, że za plecami współpraca nie układa się tak dobrze, dlatego chciałem zaatakować wcześniej.

Jedziesz świetnie. Jesteś w szczytowej formie?

Jestem w szczytowej formie, ze względu na to, że są wyniki. Ale nie było wielkich przygotowań do Giro. Podszedłem do wyścigu z marszu. Wcześniej jechałem wiele innych wyścigów, w tym ciężki wyścig w Turcji. Kończąc go w dziesiątce w klasyfikacji generalnej wiedziałem, że mam szansę na dobre Giro.

Jest szansa na to, że dowieziesz koszulkę do końca wyścigu?

Szansa jest zawsze. Potrzebuję jeszcze jednej ucieczki w Dolomitach, gdzie jest kilka górskich premii, tam jest sporo punktów do zdobycia. Ale jest tu światowa czołówka, wielu świetnych rywali, więc nie będzie łatwo. Myślę, że z tą formą, którą mam, mogę spokojnie powalczyć. Na pewno się nie poddam.

Trochę niebezpiecznie wyglądały zjazdy w twoim wykonaniu.

Faktycznie, ale kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa. Nie miałem wyboru - musiałem dać z siebie wszystko. To była jedyna taktyka. Sporo osób mówiło mi, że denerwowali się przed telewizorami, ale wszystko było pod kontrolą i nie było aż tak źle.

Przed tobą jeszcze trudne etapy górskie. Jakie nadzieje?

Na klasyfikację generalną nie liczę. Przez chwilę była nadzieja, kiedy zajmowałem drugie miejsce. Próbowałem wtedy walczyć o różową koszulkę, ale wiedziałem, że dowiezienie jej do Mediolanu jest niemożliwe. Kibice muszą wiedzieć, że są kolarze, którzy walczą o klasyfikację generalną i ci, którzy walczą o inne koszulki i etapowe zwycięstwo. Na przyszłych etapach odpocznę, ale potem jeszcze zaatakuję i postaram się być w ucieczce.