Robert Lewandowski przesądził wczoraj o zwycięstwie Borussii Dortmund nad Arsenalem Londyn w Lidze Mistrzów. Jego drużyna wygrała 2:1. Media w obu krajach piszą dziś o nokaucie w wykonaniu Polaka, ale skupiają się na dwóch różnych sytuacjach. Brytyjska prasa zauważa, że po ciosie łokciem, jaki otrzymał od niego Laurent Koscielny, napastnik ekipy Juergena Kloppa powinien zostać wyrzucony z boiska.

Lewandowski został bohaterem wieczoru na Emirates Stadium. W 82. minucie, po zagraniu Kevina Grosskreutza z prawej strony boiska, strzałem z powietrza nie dał szans Wojciechowi Szczęsnemu i zapewnił wicemistrzom Niemiec wygraną. Lewandowski znokautował Arsenal - napisał niemiecki Eurosport. Z kolei internetowe wydanie "Focusa" oceniło: Borussia zawdzięcza "Lewemu" zwycięstwo, a dziennik "Der Westen" zatytułował relację z meczu: Lewandowski rozbroił "Kanonierów". W bardziej patetyczne tony uderza natomiast "Die Welt". Dla takich goli Dortmund zatrzymał Lewandowskiego - głosi tytuł.

Sam piłkarz podkreślił, że to dla niego ważna bramka i ważne zwycięstwo. Przed strzeleniem gola przebiegłem sprintem niemal całe boisko, ale w odpowiednim czasie znalazłem się we właściwym miejscu. Cały mecz graliśmy z przekonaniem, że potrzebujemy wygranej. To był nasz cel, pośrednie rozwiązania nas nie interesowały - zaznaczył polski napastnik, który zdobył 14. gola w Champions League.

Nie powinno go już być na boisku

Lewandowskiemu najwięcej miejsca poświęcają też brytyjskie gazety. W ich relacjach również pada słowo "nokaut", ale w innym znaczeniu. Media w Anglii są zgodne, że Polak zasłużył na czerwoną kartką po trafieniu łokciem w twarz Laurenta Koscielnego. Sędzia ukarał go "tylko" - zdaniem dziennikarzy - żółtą. Wyglądało to na rozmyślne zagranie - ocenił "The Guardian".

W BBC podkreślono, że Lewandowski nie powinien zdobyć zwycięskiego gola, gdyż... nie powinno go być już wtedy na boisku. Miał szczęście, że szwedzki arbiter Jonas Eriksson nie pokazał mu czerwonej kartki, która eliminowałaby go także z rewanżu w Dortmundzie. Dlatego ból po porażce jest większy - zaznaczył komentator stacji. Jako liczby meczu wymieniono dokonania reprezentanta Polski: 34 gole w poprzednim sezonie, a już dziesięć w obecnym.

Zepsuł urodziny Wengerowi



Media zwracają też uwagę, że najlepszy snajper Borussii popsuł 64. urodziny menedżera Arsenalu Arsene'a Wengera, a ustawił swój zespół na pole position przed decydującymi meczami fazy grupowej LM. Kolejna w ciągu kilku dni wizyta Lewandowskiego w Londynie - przed tygodniem zagrał na Wembley w reprezentacji Polski - sprawiła także, że w Anglii odżyły spekulacje na temat jego transferu do Premier League.

Według portalu goal.com, w stałym kontakcie z doradcami zawodnika są przedstawiciele Arsenalu, Manchesteru United i Chelsea Londyn. Wszystkie są ponoć zainteresowane sprowadzeniem go już zimą, co oznaczałoby, że Borussia zarobiłaby na jego odejściu. Latem Polak, po wygaśnięciu umowy, będzie mógł zmienić pracodawcą bez sumy odstępnego.

(MRod)