Li Qian zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy tenisistek stołowych w Gdańsku i Sopocie. W niedzielnym półfinale reprezentantka Polski przegrała z Holenderką Li Jiao 1:4 (9:11, 7:11, 7:11, 11:8, 6:11).

25-letnia Li Qian raz wygrała i dwukrotnie była druga w prestiżowym turnieju TOP 12, ale w dorobku brakowało jej "krążka" z ME. Sięgnęła po niego dla Polski jako pierwsza od 19 lat, od czasów Andrzeja Grubby, multimedalisty kontynentalnych zawodów na przełomie lat 80. i 90. W historii nigdy wcześniej zawodniczka w biało-czerwonych barwach nie stanęła na podium w singlu (Polki miały medale w deblu, ale to było bardzo dawno).

Przed meczem dawałem "Małej" tylko 10 proc. szans na zwycięstwo. Skala trudności technicznej w grze przeciwko Li Jiao jest ogromna. Na świecie jest tylko jedna defensorka - Chinka Fang Ying, która mogłaby ją pokonać, ze względu na bardzo ostry, zdecydowany, taki męski topspin forhandowy - analizował trener Li Qian, Zbigniew Nęcek.

Reprezentantka Polski bardzo dobrze rozpoczynała sety, ale końcówki - poza czwartą partią - należały do przeciwniczki, która w kadrze Holandii gra od sześciu lat. W pierwszym Polka miała 7:3, w drugim 4:1, a w trzecim nawet 5:1.

Wspaniałą zawodniczkę, a za taką uważam Li Jiao, poznaje się po tym jak gra końcówki. Im bliżej końca, tym gra bardziej precyzyjnie, cierpliwie. Nie sztuką jest zacząć od pięknej gry na początku, ona postępuje odwrotnie. "Mała" odskakiwała na parę punktów, ale później rozglądała się po sali i nie mogła znaleźć właściwej drogi do Holenderki. Biegała, walczyła, a jednak punkty były po tamtej stronie - podsumował szkoleniowiec.