Siatkarze Serbii pokonali w Wiedniu Rosjan 3:2 (25:23, 17:25, 22:25, 33:31, 15:13) w półfinale mistrzostw Europy. W finale zagrają z Włochami, którzy wcześniej wygrali z Polakami 3:0.

Zdecydowanymi faworytami drugiego półfinału byli Rosjanie. W niezwykle zaciętym, trwającym dwie i pół godziny meczu, Serbowie sprawili jednak niespodziankę i to oni zagrają o złoty medal. Rosja zmierzy się z Polską o brązowy medal.

W pierwszym secie Rosjanie się pogubili i mieli poważne problemy w przyjęciu. Poza tym za bardzo skupili się na "przeszkadzaniu" liderowi serbskiej ekipy Ivanowi Miljkovicowi. Jego zatrzymać się udało, ale dzięki temu wolną drogę miał Nikola Kovacevic, który poprowadził zespół do zwycięstwa 25:23.

To tylko zdenerwowało Rosjan. Do drugiego seta wyszli bardzo skoncentrowani i pokazali, że nie przez przypadek byli uważani za faworytów. Zwłaszcza blok funkcjonował bez zarzutu i nawet "puszczony" Miljkovic nie zdołał zrobić im szkody. Zdobył siedem punktów, ale Serbowie w całej partii mieli ich tylko 17.

Później z minuty na minutę rozkręcał się Maksym Michajłow, a Miljkovic nie miał wsparcia w kolegach. To zadecydowało o triumfie Rosjan w trzecim secie. Nawet słabe przyjęcie potrafili potem zniwelować dobrze postawionym blokiem i zasłużenie wygrali 25:22.

Bardzo wyrównana była czwarta partia. Serbowie nie odpuszczali. Walka punkt za punkt trwała do stanu 18:18. Ciężar gry wziął na siebie kapitan Sbornej Taras Chtiej i wyprowadził drużynę na dwupunktowe prowadzenie. Trener Serbii Igor Kolakovic poprosił o czas, dał swoim podopiecznym parę uwag i po chwili znowu był remis 22:22. Rozpoczęła się walka punkt za punkt, która trwała aż do stanu 31:31. Wówczas nie wytrzymali Rosjanie i dwie łatwe pomyłki kosztowały ich przegraną 31:33.

Serbowie złapali wiatr w żagle i fenomenalnie zaprezentowali się w tie-breaku. Wychodziło im niemal wszystko, a Rosjanie momentami byli bezradni i przegrywali już 6:10. Zawodnicy Sbornej mozolnie odrabiali straty. As Muserskiego, później dobry blok i było już tylko 9:11. Zdenerwowani Serbowie zaczęli się mylić. To głównie ich błędy spowodowały, że po chwili był remis 13:13. W końcówce zimną krew zachowali... właśnie oni i nieoczekiwanie triumfowali 15:13. Po ostatniej akcji Rosjanie przekonywali sędziego, że piłka zanim wyszła po ich ataku w aut, dotknęła serbskiego bloku. Arbiter był jednak nieugięty i nie zmienił decyzji.

W niedzielę w wiedeńskiej Stadthalle odbędzie się najpierw o godz. 15 mecz o trzecie miejsce między Polakami a Rosjanami. Trzy godziny później Serbowie spotkają się z Włochami w finale.