Jadę do Pekinu po olimpijski medal i oby był to złoty - deklaruje bokser warszawskiej Gwardii Łukasz Maszczyk (48 kg). Po powrocie z Chin czekają go kolejne przygotowania, tym razem do przyszłorocznego ślubu.

Z czołówki światowej wygrywałem ze wszystkimi, poza reprezentantem gospodarzy Zou Shimingiem. To dwukrotny mistrz świata, który sięgnął też po olimpijski brąz w Atenach. Niedawno w wywiadzie pochwalił mnie i przyznał, że jestem jego godnym rywalem - powiedział Maszczyk.

24-letni pięściarz nie obawia się wyjazdu do Azji. Słyszę i czytam o różnych historiach, a tymczasem będąc trzy lata temu w Chinach na mistrzostwach świata nie odczułem niczego złego. Smog nie będzie dla nas problemem, bowiem będziemy trenować i walczyć w hali, a nie na powietrzu. O jedzenie też jestem spokojny, bo w Mianyang było do wyboru i koloru. Mam nadzieję, że w Pekinie zostaną do końca igrzysk i będą miał czas nauczyć się obsługiwać pałeczkami - stwierdził mistrz Polski w kat. 48 kg.

W Pekinie Maszczyk nie będzie mógł liczyć na doping swej rodziny ani narzeczonej. Spotkam się z nimi dopiero po zawodach. A ślub zaplanowaliśmy na 9 maja. Data nie oznacza nic szczególnego, kiedyś młode pary nie wybierały maja, ale czasy się zmieniły. Uroczystość odbędzie się w miejscowości Hucisko koło Myszkowa - dodał Maszczyk.