Dziś poznamy finalistów mistrzostw świata w hokeju na lodzie. O prawo gry o złoto powalczą Szwedzi z Finami i Amerykanie ze Szwajcarami. "Tu każdy może wygrać z każdym, przewidywanie czegokolwiek jest jak wróżenie z fusów" - mówi reporterowi RMF FM nasz były hokeista Mariusz Czerkawski.

Patryk Serwański: Zaskoczyły pana czymś te ćwierćfinały. Może wysoka wygrana Amerykanów albo awans Szwajcarii?

Mariusz Czerkawski: Postawa Szwajcarów generalnie zaskakuje. Grają naprawdę bardzo solidnie. Ostatnia tercja w meczu z Czechami to bardzo rozsądna obrona. Ten mecz mógł zakończyć się remisem. Ale tak naprawdę spośród tych ośmiu drużyn każda mogła wygrać z każdą. Oczywiście ta wysoka wygrana 8:3 Amerykanów z Rosjanami może dziwić, ale Amerykanie dobrze zagrali - to były przemyślane szybkie akcje, dużo fantazji, dużo szybkości. W meczu Finlandia - Słowacja też mogło się to rozstrzygnąć w obie strony. Trochę żałuję Kanadyjczyków. Przegrali po karnych ze Szwecją, nie dali rady psychicznie. Świetnie spisywał się szwedzki bramkarz, pewnie też pomogły im trochę własne ściany.

Grał pan w Stanach, w Szwecji, w Szwajcarii. Ma pan komu kibicować.

Wszędzie tam gra się na bardzo wysokim poziomie. Szkoda trochę, że zabraknie Kanady, ale przypomnę, że miałem też krótką przygodę z Finlandią, więc właściwie grałem u wszystkich tych półfinalistów, ale wybrałbym Szwecję. Grałem tam cztery lata, mam dużo znajomych. Znam tę halę w Sztokholmie. Wiem, że tam gra się niesamowicie i rzeczywiście będą niesieni przez swoją publikę.

Szwecja kontra USA - prawdopodobny finał?

Dobrze pan powiedział, prawdopodobny finał. Tak samo jak każdy inny.

A czysto teoretycznie, analizując grę tych zespołów, kto jest faworytem?

Szwecja. Mądrze grają, pomagają im ściany. Nie powinni spalić się mentalnie, ta gra u siebie ma ich mobilizować. Na pewno Amerykanie tą wygraną z Rosją mogą też sporo namieszać, szczególnie że na mistrzostwach świata historycznie radzili sobie słabo. Finowie zawsze są czarnym koniem, nie możemy zapominać o Szwajcarach. Zobaczymy jak wytrzymają mentalnie, bo dopiero po raz drugi są w półfinale. Jeśli awansują do finału będzie sensacja, ale na razie to jest wróżenie z fusów.