Dwa ostatnie mecze ćwierćfinałowe Pucharu Narodów Afryki przyniosły duże emocje. W obu przypadkach piłkarze spędzili na boisku 120 minut, a w meczu Gabonu z Mali zwycięzcę wyłoniły dopiero rzuty karne.

Współgospodarze turnieju prowadzili z Mali po bramce Erica Mouloungui grającego we francuskiej Nicei. Kiedy wydawało się, że Gabon dowiezie wynik do końca spotkania, przy dość biernej postawie obrońców wyrównał piłkarz Girondins Bordeaux Cheick Tidiane Diabate. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, a rzuty karne bezbłędnie wykonywali piłkarze z Mali. Decydującą "jedenastkę" na bramkę zamienił zawodnik Barcelony Seydou Keita. W ekipie Gabonu fatalnie strzelił największy gwiazdor, napastnik AS Saint-Etienne Pierre-Emerick Aubameyang.

Na ławkach trenerskich obu drużyn zasiedli starzy znajomi. Selekcjoner Mali Francuz Alain Giresse i prowadzący drużynę gospodarzy Niemiec Gernot Rohr. Przed laty obaj grali w barwach Bordeaux.

Emocji nie zabrakło także w drugim półfinale, w którym Ghana zmierzyła się z Tunezją. Rewelacja ostatnich Mistrzostw Świata szybko objęła prowadzenie - już w 10. minucie trafił John Mensah (Sunderland). Wyrównał przed przerwą Saber Khalifa (Evian).

Losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w dogrywce. Zwycięska bramka padła w 101. minucie po koszmarnym błędzie tunezyjskiego bramkarza Aymena Mathlouthi'ego, który po dośrodkowaniu wypuścił piłkę z rąk, a tę do bramki wepchnął Andre Ayew. Kilka minut później z boiska został wyrzucony Aymen Abdennour i osłabieni Tunezyjczycy nie byli już w stanie odrobić strat.