Polska przegrała w Tampere z Finlandią 1:3 (21:25, 18:25, 25:22, 26:28) w meczu 5. kolejki grupy D Ligi Światowej siatkarzy. Drugie spotkanie tych zespołów odbędzie się w sobotę również w Tampere.

Na początku gry najbardziej Polakom dawali się we znaki dobrzy znajomi z Plus Ligi - Olli Kunnari i Mikko Oivanen. Po raz pierwszy goście wyszli na prowadzenie (10:9) po udanym bloku Jakuba Jarosza. Chwilę później było już 13:10, ale ekipa "Suomi" szybko wyrównała. Kluczowy moment seta to błąd Piotra Nowakowskiego, który dogrywając łatwą piłkę do rozgrywającego przebił ją za siatkę i gospodarze odskoczyli na trzy punkty (21:18). Zmiany trenera Castellaniego w końcówce nie odwróciły losów pierwszej partii, którą Finowie wygrali 25:21.

Drugiego seta Polacy rozpoczęli z Marcelem Gromadowskim i Zbigniewem Bartmanem, którzy zastąpili mało skutecznych Bartosza Kurka i Jakuba Jarosza. Zmiany nie wpłynęły jednak na zmianę obrazu gry - Polacy zdecydowanie słabiej od rywali zagrywali, a Mikko Esko często gubił ich blok, umożliwiając skuteczne ataki główniego Mikko Oivanenowi. Po drugiej przerwie technicznej dwoma świetnymi serwisami popisał się Kunnari i było 18:14 dla gospodarzy, którzy w końcówce tylko powiększyli przewagę i pewnie wygrali drugą partię 25:18.

Na początku trzeciego seta podopieczni Włocha Mauro Berruto nieco stracili impet, mylili się w zagrywce, a w polskim zespole kilka udanych zagrań zanotował niewidoczny wcześniej Marcin Możdżonek, co zaowocowało kilkupunktowym prowadzeniem (8:6, 14:8). Ambitnie Finowie nie poddali się jednak, poprawili grę w bloku i obronie, a po nieskutecznym ataku Kurka doprowadzili do remisu 19:19. W końcówce decydujące okazały się skuteczny blok Nowakowskiego i dobry atak Jarosza, a seta skończył Ruciak - 25:22 dla Polski.

Czwarta partia to długa walka "punkt za punkt", z wieloma efektownymi atakami i blokami z obu stron. Po ataku w siatkę Możdżonka i autowym zbiciu Jarosza Finowie objęli prowadzenie 17:14 i wiele wskazywało, że mógł to być przełomowy moment seta. Chwilę później był już jednak remis. I tak do samego końca. Przy stanie 26:25 i trzecim meczbolu dla gospodarzy widzowie oglądali chyba najdłuższą wymianę w całym spotkaniu z kilkoma heroicznymi zagraniami Polaków, którą zakończyło dotknięcie taśmy przez jednego z Finów. Za moment Jarosz posłał z zagrywki piłkę w aut, a Oivanen - bezsprzecznie najlepszy i naskuteczniejszy (25 pkt) na parkicie - asem zapewnił Finom wygraną 28:26 i 3:1 w całym meczu.

Cztery mecze z Finlandią (po dwa w Tampere i Bydgoszczy) zdecydują, która z drużyn zajmie drugie miejsce w grupie D i będzie mogła liczyć na "dziką kartą" do turnieju finałowego.