Barcelona zremisowała na Camp Nou z Paris Saint-Germain 1:1 w rewanżu ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Katalończycy awansowali dzięki temu do kolejnej fazy rozgrywek. Tydzień wcześniej w Paryżu zremisowali 2:2. PSG tym razem prowadziło od 50. minuty, gdy gola strzelił Javier Pastore. Awans "Dumie Katalonii" dała jednak bramka Pedro. W drugiej parze Bayern Monachium pewnie poradził sobie z Juventusem Turyn.

W pierwszym składzie Barcelony brakowało Leo Messiego. Argentyńczyk nie zdołał się wyleczyć po kontuzji, jakiej doznał tydzień temu w Paryżu. Jego koledzy mogli jednak już w 2. minucie zdobyć bramkę. Groźnie z rzutu wolnego już w drugiej minucie strzelał Xavi. Gospodarze tradycyjnie dominowali na boisku, grali wysokim pressingiem, ale brak Messiego był widoczny. W 20. minucie znów dobrą akcję mieli gospodarze. Tym razem z pola karnego strzelał Pedro, ale Sirigu zdołał obronić, a dobitka z bardzo ostrego kąta była niecelna.

Po chwili PSG mogło objąć prowadzenie. Ibrahimović świetnie podał do Lavezziego - ten znalazł się przed Valdesem, ale naciskał na niego Pique. Napastnik Paryżan zdołała oddać lekki strzał i górą był bramkarz Barcelony. Valdes musiał też mocno się wysilić by wybić piłkę na rzut rożny po strzale głową Lucasa Moury (dośrodkowywał Ibrahimović).

Po intensywnym początku obie drużyny nieco zwolniły, sędzia doliczył do pierwszej połowy minutę, ale wynik meczu nadal był bezbramkowy. Pięć minut po wznowieniu gry zrobiło się 1:0 dla Paryżan. Ibrahimović podał prostopadle do Pastore, Argentyńczyk pomknął z piłką, nie dał się dogonić Daniemu Alvesowi i pokonał Valdesa. "Duma Katalonii" do awansu potrzebowała bramki. W takiej sytuacji możliwość była tylko jedna - w 61. minucie na boisku zameldował się Leo Messi. Trzeba przyznać, że odmiana gry była gospodarzom potrzebna, bo goście z Paryża grali naprawdę wybornie.

Z każdą chwilą rysowała się jednak przewaga Barcelony. Kilka minut po wejściu na boisko Messiego bliski wyrównania był Iniesta, ale Sirigu zdołał obronić. W 70. minucie był już bez szans. Akcję zaczął Messi. Podał w pole karne do Davida Villi, ten wycofał do Pedro i Hiszpan uderzeniem spoza szesnastki zdobył wyrównującą bramkę.

"Barca" dopięła swego i nieco się cofnęła. Z kolei Carlo Ancelotti wpuścił na boisko Davida Beckhama, który 14 lat temu jeszcze w barwach Manchesteru United zdobył na Camp Nou Puchar Mistrzów pokonując w niesamowitych okolicznościach Bayern Monachium. Tym razem Anglik nie zbawił swojej drużyny. Goście próbowali rozpaczliwych podań w pole karne Barcelony, ale to "Duma Katalonii" zagra w półfinale Ligi Mistrzów.

Bayern nie pozostawił złudzeń Juventusowi

W drugiej parze było zdecydowanie mniej emocji. Bayern już w Monachium wypracował sobie solidną zaliczkę przed rewanżem z Juventusem Turyn, wygrywając 2:0. W Turynie też nie pozostawił rywalom złudzeń i ponownie zwyciężył 2:0. Gole zdobyli Mario Mandżukić, który skierował piłkę do siatki głową po dobitce strzału Javiego Martineza, i Claudio Pizzaro.