Skra Bełchatów przegrała w finale siatkarskiej Ligi Mistrzów z Zenitem Kazań 2:3. Polski zespół, dopingowany w łódzkiej Atlas Arenie przez komplet widzów, już w czwartym secie miał piłkę meczową. Podobnie było w tie-breaku. Nie udało się. Po zakończeniu spotkania siatkarze Skry mieli łzy w oczach. Przegrali niemal wygrany mecz.

Skra zaczęła kiepsko. W pierwszym secie Zenit łatwo objął prowadzenie 3:0. Nie radziliśmy sobie z silnym rosyjskim atakiem, psuliśmy zagrywkę, źle funkcjonowało rozegranie i na przerwie technicznej wynik nie napawał optymizmem - 3:8. Słabo grał rozgrywający Miguel Falasca, a rywale nadal punktowali. Przy wyniku 3:11 trener Jacek Nawrocki ratował się czasem na żądanie. Skra z mozołem próbowała odrabiać straty i ratować pierwszą partię. Skutecznie grał Marcin Możdżonek, punktował Bartosz Kurek i udało się zmniejszyć przewagę Zenitu na 10:16. Przerwa techniczna niestety nie pomogła. Niezadowolony Nawrocki motywował zawodników, ale rezultat 10:19 oznaczał, że set jest stracony. Skra przegrała 15:25 - niestety siatkarze z Bełchatowa nie radzili sobie przede wszystkim z samymi sobą, a dopiero w drugiej kolejności z rywalami.

Druga partia w niczym nie przypominała pierwszej. Mariusz Wlazły szalał w ataku, zagrywka Kurka zaczęła siać spustoszenie w rosyjskiej obronie, lepiej zaczął podawać Falasca. Zawodnicy zeszli na przerwę, kiedy na tablicy wyników widniało 8:4 dla Skry. Wreszcie oglądaliśmy zaciętą i wyrównaną walkę. Bełchatowianie grali jak w transie, ale Zenit cały czas utrzymywał 3-4 punktową stratę. Ostatnie piłki tej partii to z kolei wyborna gra blokiem Falaski czy Plińskiego. Efekt - 25:16 dla mistrzów Polski.

W trzecim secie nie dominowała żadna z drużyn. Walka toczyła się "punkt za punkt", a prowadzenie zmieniało się kilkakrotnie. Tym razem z dobrej strony pokazali się Winiarski i Wlazły. Nieźle funkcjonowało przyjęcie, ale Zenit nie pozwalał bełchatowianom odskoczyć. W trudnych chwilach niezawodni byli środkowi Skry - Pliński i Możdżonek. Obaj byli niemal bezbłędni w ataku. Na drugiej przerwie technicznej polski zespół prowadził 16:15. Doczekaliśmy się pełnej emocji końcówki. Na trybunach nikt nie siedział. Kurek zafundował fanom asa serwisowego, później na potrójny blok nadział się Michajłow. Rosjanie zaczęli się gubić, słabo rozgrywał Vermiglio i udało się wyjść na prowadzenie. Seta wygraliśmy 25:22.

Kolejna partia miała bardzo podobny przebieg. Mozolna, trudna walka o każdy punkt z obu stron. Siatkarze Zenitu wiedzieli, że nie mogą już sobie pozwolić na wpadkę. Żadnej z drużyn nie udało się do drugiej przerwy technicznej odskoczyć na dwa punkty. W rosyjskiej ekipie punkty zaczął zdobywać rezerwowy, ale doświadczony Amerykanin Priddy i to właśnie Zenit odskoczył na 19:17. Na nasze szczęście w ważnym momencie z zagrywki przestrzelił Michajłow. W kolejnej akcji został zatrzymany blokiem. Niestety Falasca też popsuł serwis - takie łatwo oddane punkty w siatkówce często się mszczą. Na tablicy wyników remis po 21. Prowadzenie 23:22 dał nam po długiej wymianie atomowy atak Wlazłego. Niestety przy piłce meczowej zaserwował w siatkę i po chwili setbola miał Zenit. Apalikow zagrał szczęśliwie, piłka zatańczyła na siatce i punkt zdobyli Rosjanie.

Losy meczu rozstrzygał tie-break. Ten rozpoczął się wybornie. Wlazły tym razem się nie mylił i przy wyniku 4:1 dla Skry trener Władimir Alekna poprosił o przerwę i rywale doprowadzili do remisu 5:5 - wszystko dzięki świetnej zagrywce Michajłowa. Później dały o sobie znać nerwy. Obie drużyny popełniały sporo błędów. Kolejne piłki nie przybliżyły do sukcesu żadnej z drużyn - 10:10. Wreszcie udało się za sprawą Kurka wyjść na prowadzenie 13:12. Sukces był na wyciągnięcie ręki. Po sprytnym zagraniu Winiarskiego mieliśmy piłkę meczową. Pierwszą i drugą Rosjanie wybronili. Po chwili blok na Kurku i teraz to Skra musiała wybronić piłkę. Kilka razy musieliśmy ponawiać atak, wreszcie ze skrzydła uderzył Winiarski, ale sędziowie odgwizdali aut. Zawodnicy z Bełchatowa jeszcze protestowali, że piłka odbiła się od jednego z Rosjan, ale nie przyniosło to skutku.

Nagrody indywidualne na osłodę

Na pocieszenie pozostały bełchatowianom nagrody indywidualne. Mariusz Wlazły został wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem (MVP) turnieju Final Four. Bartosz Kurek odebrał nagrodę dla najlepiej punktującego zawodnika imprezy, a Michał Winiarski - dla najlepiej przyjmującego.

Nagrody indywidualne turnieju Final Four LM w Łodzi:

MVP - Mariusz Wlazły (PGE Skra Bełchatów)

punktujący - Bartosz Kurek (PGE Skra Bełchatów)

atakujący - Maksim Michajłow (Zenit Kazań)

rozgrywający - Valerio Vermiglio (Zenit Kazań)

blokujący - Nikołaj Apalikow (Zenit Kazań)

serwujący - Maksim Michajłow (Zenit Kazań)

przyjmujący - Michał Winiarski (PGE Skra Bełchatów)

libero - Aleksiej Obmoczajew (Zenit Kazań)

Trzecie miejsce turnieju dla Trentino

Trzecią lokatę turnieju Final Four wywalczyło Trentino PlanetWin365 z rozgrywającym polskiej reprezentacji Łukaszem Żygadło. W decydującym spotkaniu włoski zespół pokonał turecki Arkas Izmir 3:0.

Przypomnijmy, że drużyna Trentino wygrywała trzy ostatnie edycje Final Four.

Mecze finałowe:

PGE Skra Bełchatów - Zenit Kazań 2:3 (15:25, 25:16, 25:22, 24:26, 15:17)

Trentino PlanetWin365 - Arkas Izmir 3:0 (25:20, 25:19, 25:19)

Mecze półfinałowe:

PGE Skra Bełchatów - Arkas Izmir 3:0 (25:23, 25:21, 28:26)

Zenit Kazań - Trentino PlanetWin365 3:1 (31:33, 25:20, 25:23, 25:17)