Barcelona nie straciła gola w siedmiu kolejkach piłkarskiej ekstraklasy Hiszpanii, a jej chilijski bramkarz Claudio Bravo w sobotę został rekordzistą ligi w liczbie minut z czystym kontem od początku sezonu. Poprawił osiągnięcie Pedro Artoli z 1977 roku.

Artola, również zawodnik klubu z Katalonii, był niepokonany przez 560 minut od startu rozgrywek 37 lat temu. Bravo zdystansował go w 21. minucie spotkania na przedmieściach Madrytu i wyśrubował rekord do 630 minut. Chilijczykowi wciąż brakuje jednak 267 minut do poprawienia rezultatu swojego poprzednika w bramce "Barcy" Victora Valdesa. Od sezonu 2011/12 pozostaje on najdłużej niepokonanym bramkarzem w historii Primera Division. Zespół Rayo Vallecano to ulubiony w ostatnich sezonach rywal Barcelony. Jej piłkarze w sześciu poprzednich spotkaniach zaaplikowali mu 29 goli. Teraz dołożyli dwa.

Gospodarze dzielnie odpierali ataki piłkarzy trenera Luisa Enrique do 34. minuty, kiedy sprytem w polu karnym wykazał się Lionel Messi i szóstym trafieniem w sezonie zapewnił wicemistrzom kraju prowadzenie. To jednocześnie jego 249. gol w La Liga, dzięki czemu Argentyńczyk zbliżył się na dwa do najlepszego strzelca wszech czasów Telmo Zarry. Niespełna półtorej minuty później gapiostwo i niezdecydowanie obrońców Rayo wykorzystał Neymar i podwyższył na 2:0. To siódma bramka Brazylijczyka w bieżących rozgrywkach.

Barcelona rządzi

Od 60. minuty goście grali w liczebnej przewadze, bo po drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartce boisko musiał opuścić Jorge Garcia Morcillo. Tuż przed końcowym gwizdkiem arbiter z tego samego powodu odesłał do szatni innego gracza Rayo Javiera Aquino. Barcelona w siedmiu meczach wywalczyła 19 punktów (bilans bramek: 19-0) i prowadzi w tabeli. O dwa wyprzedza Valencię, która w sobotę w meczu innych do tej pory niepokonanych drużyn wygrała z Atletico Madryt 3:1.

"Nietoperze" już po 13 minutach prowadziły 3:0. Najpierw samobójcze trafienie zanotował brazylijski obrońca Miranda. Półtorej minuty później do bramki gości trafił Portugalczyk Andre Gomes, a wkrótce wynik uderzeniem głową podwyższył Argentyńczyk Nicolas Otamendi. Mistrz Hiszpanii otrząsnął się dopiero po dwóch kwadransach i Chorwat Mario Mandzukic strzałem głową zmniejszył straty. Przed przerwą świetną okazję do zdobycia drugiej bramki dla stołecznej drużyny miał Brazylijczyk Guilherme Siqueira, ale nie wykorzystał rzutu karnego.

Po przerwie na Estadio Mestalla było znacznie mniej emocji i rezultat nie uległ zmianie, choć piłkę do siatki gospodarzy już w doliczonym przez sędziego czasie gry skierował Alesio Cerci. Włoch wcześniej jednak pomógł sobie ręką i arbiter gola nie uznał, natomiast ukarał go drugą żółtą, by po chwili pokazać mu czerwoną kartkę. Atletico mimo porażki zachowało trzecią lokatę w tabeli, ale w niedzielę przed szansą wyprzedzenia go staną Sevilla, której piłkarzem jest Grzegorz Krychowiak, Real Madryt i Celta Vigo.