Po raz pierwszy w historii Ligi Europy i wcześniejszego Pucharu UEFA w finale rozgrywek zagrają dwie drużyny z jednego miasta. O triumf zagrają Chelsea i Arsenal. Dla obu drużyn to szansa na pierwsze w sezonie trofeum. Dla "Kanonierów" dodatkowo ważna będzie walka o przepustkę do Ligi Mistrzów, której nie udało się zdobyć w Premier League.

Chelsea w lidze angielskiej zajęła w tym sezonie 3. miejsce, ustępując jedynie dwóm najważniejszym obecnie graczom: Manchesterowi City i Liverpoolowi. Trener "The Blues" Maurizio Sarri uważa więc, że jego pierwszy rok pracy w Londynie można uznać za udany, a finał Ligi Europy to jedynie miły dodatek, który może zwieńczyć udany rok. 

Co innego Unai Emery. Szkoleniowiec Arsenalu musi ratować sezon i wywalczyć awans do Ligi Mistrzów. Kolejny sezon spędzony w Lidze Europy nikogo w drużynie "Kanonierów" nie ucieszy. Hiszpański trener Arsenalu ma już doświadczenie w wygrywaniu tych rozgrywek. Można go uznać wręcz za specjalistę, bo jako trener FC Sevilli trzykrotnie wygrywał Ligę Europy. Co jednak było dużym sukcesem dla klubu z Andaluzji, dla Arsenalu pozostaje co najwyżej punktem na drodze do zdecydowanie wyższych celów. "Kanonierzy" przez lata regularnie grali w Champions League, a teraz kończą drugi sezon bez możliwości występu w tych rozgrywkach. Na horyzoncie taki sezon numer trzy - no chyba, że uda się wygrać finał. Chelsea w ostatnich latach odrobinę spuściła z tonu. Zdarzył się przecież i taki sezon, w którym zespół w ogóle nie awansował do europejskich pucharów. Później przez dwa lata odpadał z Ligi Mistrzów w 1/8 finału z PSG i Barceloną. Finał Ligi Europy to szansa, by się odkuć i zdobyć trofeum, ale tak jak w przypadku Arsenalu w Chelsea też myślą głównie o sukcesach w Lidze Mistrzów.

Dla obu finalistów to będzie 15. mecz w rozgrywkach. Chelsea w drodze do finału nie przegrała ani jednego spotkania, choć w półfinale miała już problemy z Eintrachtem Frankfurt i niemieckiego rywala odprawiła dopiero po karnych. Arsenalowi przytrafiły się wpadki w fazie pucharowej. "Kanonierzy" przegrywali pierwsze mecze z BATE Borysów i Rennes, by później odrabiać straty w rewanżach. Półfinałowa rywalizacja z Valencią była już stosunkowo łatwa, bo Arsenal wygrał oba spotkania.

Dla Chelsea i Arsenalu to będzie trzeci mecz tych drużyn w kończącym się sezonie. W sierpniu minionego roku na samym początku rozgrywek Premier League ekipa The Blues wygrała u siebie 3:2. "Kanonierzy" także nie byli gościnni i na Emirates Stadium zwyciężyli 2:0. W ligowym dwumeczu górą zatem Arsenal, ale teraz warunki będą zupełnie inne. 

Mecz w Baku, mimo marzeń o potędze w Lidze Mistrzów, będzie dla obu drużyn sporym obciążeniem mentalnym. Pierwszy gwizdek finału rozlegnie się na stadionie dopiero o 23:00 czasu lokalnego, co również nie pozostaje bez znaczenia. Wreszcie Arsenal do Azerbejdżanu pojechał bez Henricha Mchitarjana. Ormianin obawiam się o swoje bezpieczeństwo. Gdzieś w tle pomiędzy napastnikami obu drużyn będzie się też toczyć walka o tytuł króla strzelców rozgrywek. Blisko tego wyróżnienia jest Francuz z Chelsea Olivier Giroud, który ma na koncie 10 bramek. O dwie mniej strzelił dotychczas Gabończyk z Arsenalu Pierre-Emerick Aubameyang. 

Opracowanie: