Piast Gliwice zremisował po dogrywce 2:2 (2:1) z azerskim Karabachem Agdam w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europejskiej i odpadł z rywalizacji. Remisem 2:2 (2:0) zakończył się także wyjazdowy mecz Śląska Wrocław z Rudarem Pljevlja z Czarnogóry, ale w przypadku zespołu z Wrocławia oznacza to awans do kolejnej rundy.

Piast po porażce 1:2 na wyjeździe u siebie musiał wygrać, ale już w 8. minucie drużyna debiutująca w europejskich pucharach bardzo skomplikowała sobie sytuację. Lewą stroną pomknął Reynaldo, świetnie dograł do wbiegającego w pole karne Leroy'a Geogre'a. Ten spokojnie pokonał Jakuba Szumskiego. Niestety był to spory błąd defensywy Piasta, a największy Csaby Horvatha, którego niefrasobliwość rozpoczęła całą akcję gości.

Gliwiczanie na szczęście się nie podłamali i choć nie ustrzegli się błędów w defensywie, to po 29 minutach był remis 1:1. Po rzucie rożnym dośrodkowanie dotarło do Łukasza Zbozienia. Ten strzelił mocno, golkiper rywali obronił instynktownie, ale przy dobitce Mateusz Matrasa był bez szans. Podobnie było kilka minut później. Tym razem Tomasz Podgórski dośrodkował z narożnika pola karnego, a Marcin Robak zdobył drugiego gola dla Piasta strzałem z przewrotki.

Po przerwie Piast miał szybko szansę na trzeciego gola, ale tym razem piłka po strzale Matrasa odbiła się od poprzeczki. Później tempo meczu nieco siadło i po 90 minutach sędzia musiał zarządzić dogrywkę. W niej niestety udało się zdobyć bramkę wyrównującą gościom. W 108. minucie kontrę wyprowadził Almeida, podał do Kapolongo, a ten pokonał Szumskiego strzałem w krótki róg. Gospodarze walczyli jeszcze o zmianę rezultatu, ale na strzelenie aż dwóch goli brakowało czasu.

Paixao znów strzelił

Szans rywalom z Czarnogóry ponownie nie dał Śląsk Wrocław. Po wygranej u siebie 4:0 tym razem zespół Stanislava Levy'ego zremisował z Rudarem Pljevlja na wyjeździe 2:2. Wrocławianie zdobyli obie bramki w pierwszej połowie w ciągu zaledwie dwóch minut. Najpierw rajd lewym skrzydłem przeprowadził Dudu Paraiba. Jego dośrodkowanie na bramkę zamienił Waldemar Sobota. Po chwili autor gola wyłożył futbolówkę Marco Paixao i Portugalczyk podwyższył prowadzenie.

Później Śląsk uspokoił grę. Na drugą połowę na boisko nie wyszli Sebastian Mila i Sobota. Gospodarze na awans już nie liczyli, ale chcieli powalczyć o korzystny wynik i udało im się doprowadzić do remisu. W 66. minucie Vuković ograł aż trzech defensorów Śląska w polu karnym, a w doliczonym czasie gry po głupiej stracie Dudu wynik ustalił Bambur.

Awans przyszedł Śląskowi stosunkowo łatwo, ale dwie stracone bramki po dość szkolnych błędach powinny trochę zmartwić trenera Levy'ego.

(MRod)