Brytyjczyk Lewis Hamilton (Mercedes GP) wygrał na ulicznym torze w Baku wyścig o Grand Prix Azerbejdżanu, czwartą rundę mistrzostw świata Formuły 1. To pierwsze w tym sezonie, a 63. w karierze, zwycięstwo obrońcy tytułu, który został liderem klasyfikacji generalnej. Drugi był Fin Kimi Raikkonen z Ferrari, a trzeci Meksykanin Sergio Perez z Force India. Wyścig w Baku miał emocjonujący przebieg, doszło do kilku kraks, na torze trzy razy pojawiał się samochód bezpieczeństwa, przez co m.in. prowadzący dotychczas w klasyfikacji MŚ Niemiec Sebastian Vettel stracił szansę walki o zwycięstwo.

Emocje zaczęły się tuż po starcie. Już na pierwszym okrążeniu doszło do kolizji Raikkonena z Estebanem Oconem z Force India. Samochód Francuza został uszkodzony i kierowca musiał się wycofać. W chwilę później jazdę zakończył Siergiej Sirotkin z Williamsa. Rosjanin miał kolizję z Fernando Alonso (McLaren), urwał przednie lewe koło i także zaparkował bolid na poboczu toru. Natomiast Hiszpan zjechał do alei serwisowej mając przebite dwie prawe opony, przez co stracił sporo cennych sekund. 

Znany z wybuchowego charakteru Alonso, oceniając postawę Rosjanina, w radiu wyścigowym kilka razy głośno krzyknął "co za głupek", ale po chwili wyjechał na tor i ostatecznie dojechał do mety na siódmej pozycji.

Kolizje na starcie nie miały początkowo żadnego wpływu na układ w czołówce wyścigu. Zdobywca pole postion Vettel nie dał się "objechać" żadnemu z rywali, prowadził z dochodzącą do trzech sekund przewagą nad Hamiltonem. Trzeci był Bottas, a czwarty Holender Max Verstappen z Red Bulla.

Po przejechaniu 20 okrążeń kierowcy zdecydowali się na zmianę opon. Z czołówki jako pierwszy w serwisie pojawił się Hamilton, po zmianie spadł z drugiej na trzecią pozycję. Na 30. okrążeniu opony zmienił Vettel, po powrocie na tor wyjechał na drugiej pozycji, a prowadzenie objął Bottas. Fin jako jedyny z czołówki dość długo jechał na pierwszym komplecie opon i było wiadomo, że po jego zjeździe do pit stopu na prowadzenie w wyścigu wróci Vettel.

Te przewidywania stały się nieaktualne na 40. okrążeniu za sprawą dwóch kierowców Red Bulla, którzy już wcześniej ścigali się między sobą. Doszło do kraksy Daniela Ricciardo z Verstappenem. Holender początkowo zostawił Australijczykowi miejsce do wyprzedzenia przy wewnętrznej części toru, ale chwilę później zmienił kierunek jazdy. Ricciardo nie zdążył zareagować i uderzył w tył bolidu partnera.

Oba samochody zostały poważnie uszkodzone, na tor wyjechał tzw. safety car i rozpoczęła się neutralizacja. Bottas natychmiast zjechał na konieczną zmianę opon i... zdołał wrócić na tor przed Vettelem. Niemiec zdziwiony wielokrotnie pytał w radiu wyścigu, "jak to było możliwe?". 
Gdy neutralizacja miała się zakończyć, panowanie nad bolidem stracił Francuz Romain Grosjean z ekipy Haas. Jadąc za autem bezpieczeństwa rozbił się, służby porządkowe miały problem z usunięciem uszkodzonego samochodu, a gdy tor został udrożniony i samochód bezpieczeństwa zjechał do boksu, do końca zostały tylko cztery okrążenia.  

Podczas restartu źle zareagował Vettel, wypadł z toru, przed nim znaleźli się kierowcy Mercedesa, Raikkonen oraz Perez. Wtedy ogromny pech dopadł prowadzącego Bottasa. Dwa okrążenia przed końcem Fin najechał na fragmenty rozbitych bolidów, przebił tylną prawą oponę i zakończył jazdę. Liderem został Hamilton, drugi jechał Raikkonen. Vettel próbował atakować Pereza, ale Meksykanin nie dał się wyprzedzić.

Pierwsze punkty w tegorocznym sezonie wywalczyła ekipa Williamsa, w której kierowcą testowym i rezerwowym jest Robert Kubica. Kanadyjczyk Lance Stroll zajął ósme miejsce.

Po zwycięstwie Hamilton został liderem klasyfikacji generalnej MŚ, o cztery punkty wyprzedza Vettela.

Piąta runda MŚ zostanie rozegrana 13 maja na torze Catalunya pod Barceloną. W treningach przed nim ma uczestniczyć polski kierowca.

(ph)