Już wszystko jasne. Mistrzem świata Formuły 1 w sezonie 2009 został Lewis Hamilton z teamu McLaren-Mercedes. Tuż za nim uplasował się Felipe Massa z Ferrari. Robert Kubica do końca walczył o miejsce na podium, ale ostatecznie zajął czwarte miejsce.

Celem teamu Roberta Kubicy w tym roku było wygranie pierwszego wyścigu. Ten punkt został osiągnięty dość szybko. Pierwsze miejsce podczas Grand Prix Kanady wywalczył Robert Kubica. Krakowianin pokazał całemu światu, że niemiecki bolid jest w stanie nawiązać równorzędną walkę z bolidami Ferrari i McLarena, a on sam nie czuje żadnego respektu przed utytułowanymi rywalami. Niestety po zwycięstwie w Montrealu niemiecki team złapał zadyszkę. Technicy BMW w kolejnych wyścigach nie byli w stanie perfekcyjnie pojazdów Kubicy i Nicka Heidfelda. Dopiero podczas wyścigu o Grand Prix Europy na torze w Walencji polskiemu kierowcy udało się wskoczyć na trzecie miejsce podium.

Polaka w walce o mistrzowskie laury dopingował Szkot David Coulthard. Wicemistrz świata z 2001 r. w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” bardzo pochlebnie wypowiedział się o dokonaniach polskiego kierowcy BMW. Stwierdził nawet, że stać go na tytuł mistrzowski, jeśli zostanie spełniony jeden warunek. Dobrze, że mamy go w Formule 1. On nigdy nie będzie supermodelem, ale wygra wiele wyścigów i będzie walczył o mistrzostwo świata, jeśli dostanie dobry samochód - zaznaczył.

Bez kontroli trakcji i z identycznymi „sercami”:

W tym roku Międzynarodowa Federacja Samochodowa wprowadziła kilka istotnych zmian w regulaminach sportowych i technicznych F1. Wszystkie bolidy muszą być wyposażone w identyczne „serca”, czyli Elektroniczne Jednostki Kontrolne, dostarczane przez FIA (za ich produkcję będą odpowiadać McLaren i Microsoft).

Wprowadzono również m.in. zakaz modyfikacji silników i używania systemów kontroli trakcji. Szefostwo F1 doszło bowiem do wniosku, że wyścigi samochodów bez elektronicznych „wspomagaczy” są o wiele ciekawsze. Największą rolę pełni w nich bowiem człowiek, a nie urządzenia.