Piotr Małachowski (WKS Śląsk Wrocław) po sześciu latach znowu został mistrzem Europy w rzucie dyskiem. W Amsterdamie złoty medal dała mu odległość 67,06. Drugi z Polaków Robert Urbanek był dziewiąty w klasyfikacji.

Piotr Małachowski (WKS Śląsk Wrocław) po sześciu latach znowu został mistrzem Europy w rzucie dyskiem. W Amsterdamie złoty medal dała mu odległość 67,06. Drugi z Polaków Robert Urbanek był dziewiąty w klasyfikacji.
Piotr Małachowski /Adam Warżawa /PAP

Małachowski jechał do Holandii jako faworyt i od początku był na pozycji medalowej. Czempionat Starego Kontynentu to nie są jednak jego ulubione zawody, ale jak już staje na podium, to na najwyższym jego stopniu. Złoty był także w 2010 roku w Barcelonie. Potem prym w Europie, jak i na świecie przejął Niemiec Robert Harting.

Mistrz olimpijski zerwał jednak więzadła w kolanie, a pod jego nieobecność na szczyt wdarł się znowu plutonowy Małachowski. W zeszłym roku został w Pekinie mistrzem świata, a teraz po raz drugi w karierze wywalczył złoty medal ME.

33-letniemu podopiecznemu Witolda Suskiego w dorobku brakuje już tylko złota igrzysk. Będzie miał okazję w sierpniu w Rio de Janeiro. Osiem lat temu w Pekinie sięgnął po srebro.

Drugi w sobotę w Amsterdamie był wicemistrz świata Belg Philip Milanov - 65,71, a trzeci utytułowany Estończyk Gerd Kanter - 65,27.

Holandii dobrze nie będzie wspominać brązowy medalista MŚ Urbanek, który także miał aspiracje na podium. Miał jednak fatalną serię: 61,69 - 58,93 - 62,18.

Trzeci z Polaków - Bartłomiej Stój odpadł w eliminacjach.

(az)