Konkurs rzutów karnych wyłonił pierwszego półfinalistę Pucharu Polski. Piłkarze Legii pokonali w nim Śląsk Wrocław 3-1. Wcześniej po 120 minutach gry w stolicy było 1:1, a takim samym wynikiem zakończyło się pierwsze spotkanie.

Legia Warszawa , najbardziej utytułowany zespół PP, zrobiła spory krok w kierunku 17. triumfu w tych rozgrywkach. Ze Śląskiem rywalizowała w nich już po raz siódmy i zawsze była górą.

Tym razem sukces przyszedł jej wyjątkowo trudno. Po remisie 1:1 we Wrocławiu, faworytami rewanżu byli jego gospodarze. Jednak podopieczni trenera Tadeusza Pawłowskiego już 12. minucie cieszyli się z gola, a na listę strzelców wpisał się Słowak Peter Grajciar. Wyrównał w 53. wprowadzony po przerwie Michał Żyro, ale to goście wciąż sprawiali korzystniejsze wrażenie.

Do końca regulaminowego czasu gry, a później w dogrywce rezultat się już nie zmienił i arbiter zarządził konkurs "jedenastek". W ekipie z Dolnego Śląska zawiedli portugalscy bliźniacy Marco i Flavio Paixao, których uderzenia obronił słowacki bramkarz Legii Dusak Kuciak, oraz jego rodak Milos Lacny - nie trafił w bramkę. Wśród gospodarzy szansy nie wykorzystał tylko kolejny ze Słowaków - Ondrej Duda i Marek Saganowski w czwartej serii zapewnił mistrzom Polski awans do półfinału.

W niedzielę obie drużyny zmierzą się w meczu ligowym we Wrocławiu. W pozostałych parach rozegrano dopiero pierwsze spotkania.

Rywalem Legii w półfinale będzie Podbeskidzie Bielsko-Biała lub Piast Gliwice. W środę "Górale" wygrali na wyjeździe 2:1, prowadząc do 85. minuty 2:0 po golu z rzutu karnego Dariusza Kołodzieja oraz efektownym strzale z dystansu Piotra Malinowskiego. Gospodarze odpowiedzieli tylko trafieniem w końcówce Daniela Ciechańskiego.

Największą sensację sprawili piłkarze drugoligowych Błękitnych Stargard Szczeciński, którzy pokonali u siebie Cracovię 2:0. W występującym dwie klasy niżej od "Pasów" klubie z Pomorza niektórzy zawodnicy muszą godzić grę w piłkę z wykonywaniem innego zawodu, ale na boisku nie było widać różnicy. Błękitni spisywali się bardzo dobrze, a ukoronowaniem ich ambitnej postawy były dwa gole w końcówce spotkania.

W 89. minucie do siatki Cracovii trafił rezerwowy Radosław Wiśniewski, zaś w doliczonym czasie samobójcze trafienie zaliczył Sreten Sretenovic.

Najbliżej awansu do półfinału są piłkarze Lecha Poznań, którzy we wtorek wygrali w Pruszkowie z drugoligowym Zniczem 5:1.

Bohaterem Lecha okazał się Zaur Sadajew. Rosyjski napastnik wszedł na boisko w 60. minucie - przy stanie 1:1 - i bardzo szybko zaliczył asystę przy golu Dariusza Formelli, a następnie sam zdobył dwie bramki. Oprócz tych zawodników do siatki Znicza trafili Karol Linetty w 17. minucie oraz w ostatnich sekundach Muhamed Keita. Jedyny gol dla gospodarzy padł po strzale kapitana Arkadiusza Jędrycha w 50. minucie.

Finał Pucharu Polski odbędzie się 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie.

(mn)