"Bądźmy realistami. Czego oczekiwaliśmy po Lidze Mistrzów? Trzeba powiedzieć uczciwie, że w kolejnych meczach także będzie trudno o gole, dlatego musimy skupić się na ekstraklasie" - tak napastnik Legii Warszawa Nemanja Nikolic podsumował sromotną porażkę swojego zespołu w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund. Już po 17 minutach spotkania legioniści przegrywali 0:3, a po przerwie stracili kolejne trzy bramki, nie zdobywając przy tym żadnej. Poza Legią i Borussią w grupie F Champions League występują jeszcze Real Madryt i Sporting Lizbona.

Co możemy powiedzieć po wyniku 0:6? Oczywiście to była katastrofa. Pierwsze minuty naszej gry były fatalne. Straciliśmy bardzo szybko trzy bramki, a na tym poziomie sportowym jest bardzo trudno odrobić nawet jednego gola. Popełniliśmy dokładnie te same błędy, co w ekstraklasie, i musimy w końcu wyciągnąć z tego wnioski. Mamy naprawdę dobrych piłkarzy w składzie i musimy w końcu także zdobywać gole - podkreślił król strzelców polskiej ligi ostatniego sezonu.

Po tak wysokiej porażce - i to z wcale nie najgroźniejszym w grupie rywalem - zarówno piłkarze, jak i trener Besnik Hasi zaczęli mówić, że najważniejsze są w tej chwili rozgrywki krajowe. A i w nich Legia nie zachwyca - po ośmiu kolejkach zajmuje w tabeli dopiero 13. miejsce z dorobkiem 9 punktów.

Bądźmy realistami. Czego możemy oczekiwać po Lidze Mistrzów? Będzie bardzo trudno w kolejnych meczach zdobywać bramki. Nie wiem, czy jest sens skupiać się na tych rozgrywkach, dawać z siebie wszystko. Wydaje mi się, że dla kibiców bardzo ważne jest mistrzostwo kraju. Jeśli nie będziemy o to walczyć, to w przyszłym roku w ogóle nie będziemy grać w Europie, a to jest duży problem dla klubu i piłkarzy. Oczywiście nie szukamy teraz wymówek, bo na mecze Ligi Mistrzów nie potrzeba dodatkowej motywacji. Każdy zawodnik chce grać w takich spotkaniach - stwierdził Nikolic.

Podkreślił, że atmosfera na trybunach była fantastyczna i że dziękuje kibicom za doping do samego końca. Ale wynik jest katastrofą. Nie wolno nam popełniać takich błędów i tracić sześciu bramek na własnym boisku. Nawet z taką drużyną jak Borussia. Nie ma na to wytłumaczenia - zaznaczył.

Przyznał także, że miał pretensje do trenera Besnika Hasiego, że ten nie wystawił go od początku. Oczywiście, że byłem zły na taką decyzję. Moje miejsce jest na boisku, a nie na ławce. Udowadniam to w każdym meczu. Powiedziałem trenerowi przed spotkaniem, że jednym z powodów, dla których zostałem w Legii, była możliwość występów w Lidze Mistrzów. Chcę grać co trzy dni, bo czuję się dobrze i jestem na to przygotowany. Dowiedziałem się jednak, że w pierwszej połowie trener chce zagrać defensywnie i nie widzi mnie na murawie. Po zmianie stron miałem wejść, by próbować strzelić z kontrataku, ale niestety po 20 minutach było już praktycznie po meczu - powiedział.

Nikolic podkreślił też jednak, że winę za klęskę w starciu z BVB ponoszą zarówno piłkarze, jak i trener. Nie możemy teraz zwalać całej winy na szkoleniowca. To zawodnicy są na murawie i musimy też wziąć za to odpowiedzialność. To my przecież graliśmy. O jakiej taktyce mówimy? Po pięciu minutach była ona już zniszczona przez straconą bramkę. Trzeba było wszystko zmieniać - zaznaczył.

W Lidze Mistrzów nie jesteśmy faworytami, a w ekstraklasie tak i dlatego mamy całkowicie inne oczekiwania. Nie jesteśmy w tym miejscu w tabeli, gdzie byśmy chcieli, i to jest duży problem. Ale oczywiście przed meczami Champions League też nie chcemy oddawać punktów. Tak samo zależy nam na zwycięstwach. Walczymy o każdy mały punkt, staramy się o cud, ale to będzie bardzo trudne. Zobaczyliście, na jakim poziomie jest Borussia i my. Sporting Lizbona i Real Madryt nie są gorszymi drużynami - podkreślił węgierski snajper.

Kolejny mecz w Lidze Mistrzów Legia rozegra 27 września - w Lizbonie ze Sportingiem.

(edbie)