Legia Warszawa zremisowała z Jagiellonią Białystok 1:1 w meczu 28. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Potknięcie lidera wykorzystał Śląsk, który pokonał Zagłębie Lubin 2:1 i ma tyle samo punktów co zespół Macieja Skorży.

Przed przerwą kibice w Warszawie oglądali dość nudne spotkanie. Dobrze ustawiona Jagiellonia nie pozwalała na wiele gospodarzom i Legia nie stworzyła sobie korzystnych sytuacji. Goście nie ograniczali się do defensywy i kilkukrotnie próbowali zaskoczyć Dusana Kuciaka. Sędzia Dawid Piasecki musiał przedłużyć grę aż o 7 minut, a wszystko z powodu kibiców Legii, którzy na początku meczu wrzucili na boisko kilkaset serpentyn - sprzątanie bałaganu zajęło służbom porządkowym kilka minut.

W drugiej połowie spotkanie było już o wiele bardziej interesujące. Wynik spotkania otworzył w 61. minucie Tomasz Frankowski. Filigranowy napastnik pokonał Kuciaka strzałem głową po dośrodkowaniu Luki Pejovicia. Radość na ławce rezerwowych nie trwała długo, bo już dwie minuty później Tomasz Bandrowski sfaulował Daniela Ljuboję. Serb sam wykonał rzut wolny i było to perfekcyjne uderzenie.

Później mecz z każdą minutą był coraz ciekawszy. Obie drużyny starały się zdobyć zwycięską bramkę. W Legii na boisku pojawili się Ismael Blanco czy Nacho Novo i obaj mieli świetne szanse na zdobycie gola. W ekipie gości w idealnej sytuacji znalazł się za to Dawid Plizga, ale jego strzał z kilku metrów fantastycznie obronił Kuciak. W ostatnich minutach Legia rzuciła się do ataku, ale Grzegorz Sandomierski nie dał się pokonać. "Jaga" kończyła mecz w "10" po czerwonej kartce dla Pejovicia.

Śląsk wykorzystał potknięcie Legii

Stratę punktów przez Legię wykorzystał Śląsk, który w pierwszym niedzielnym meczu pokonał w derbach Dolnego Śląska Zagłębie Lubin 2:1. Pierwszą bramkę piłkarze Oresta Lenczyka zawdzięczają niefrasobliwości Pavla Widanowa, który już w 5. minucie zaskoczył własnego bramkarza po dośrodkowaniu Christiana Diaza. Tuż przed przerwą zrobiło się 2:0. Tym razem do siatki trafił wprowadzony kilkanaście minut wcześniej Mateusz Cetnarski, który wykorzystał podanie Łukasza Gikiewicza.

W drugiej połowie Zagłębie, które mogło się pochwalić serią 8 spotkań bez porażki, dążyło do zmiany wyniku. Udało się uzyskać tylko honorowego gola autorstwa Arkadiusza Woźniaka. W drugiej połowie byliśmy może nawet lepszym zespołem, niestety nie zdołaliśmy wyrównać. Przegrywamy derby Dolnego Śląska, bardzo nas to boli, jesteśmy źli na siebie, bo źle weszliśmy w mecz. To miało inaczej wyglądać - mówił po meczu obrońca Zagłębia Adam Banaś.

Na górze tabeli wciąż wszystko otwarte

Na dwie kolejki przed końcem sezonu sytuacja w ligowej tabeli jest bardzo skomplikowana. Legia ma tyle samo punktów co Śląsk, ale wyprzedza zespół z Wrocławia dzięki lepszemu bilansowi w bezpośrednich meczach. Punkt straty do wymienionej dwójki ma Ruch Chorzów. Dwa "oczka" do lidera tracą Lech Poznań i Korona Kielce. Ostatnie dwie ligowe kolejki zapowiadają się pasjonująco.

Wyniki niedzielnych meczów Ekstraklasy:

Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:1 (0:0)

0:1 Frankowski 61

1:1 Ljuboja 63

Legia Warszawa: Kuciak - Jędrzejczyk, Żewłakow, Astiz, Wawrzyniak - Kucharczyk (70. Novo), Gol, Vrdoljak, Radović, Żyro (81. Blanco) - Ljuboja

Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Norrambuena, Porębski, Cionek, Pejović - Makuszewski (90. Arzumanjan), Bandrowski, Grzyb, Burkhardt (69. Plizga), Kupisz - Frankowski (65. Dzalamidze)

Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin 2:1 (2:0)

1:0 Widanow 5' (sam.)

2:0 Cetnarski 45'

2:1 Woźniak 76'

Śląsk: Kelemen - Wołczek , Celeban, Wasiluk, Mraz - Sobota, Kaźmierczak, Gikiewicz, Elsner, Stevanović (33. Cetnarski) - Diaz (86. Ćwielong)

Zagłębie: Ptak - Widanow, Banaś, Horvath, Costa - Abwo (83. Hodur), Hanzel (57. Małkowski), Bilek, Rakowski, Pawłowski - Sernas (57. Woźniak)