Sześciokrotny mistrz olimpijski w sprincie Usain Bolt zapowiedział, że zakończy karierę po mistrzostwach świata w 2017 roku. "Przekonano mnie, żebym został jeszcze przez rok po olimpiadzie, ale na nic więcej nie dam się namówić" - twierdzi 28-letni Jamajczyk.

Gwiazda światowej lekkoatletyki ma rozpocząć sezon 2015 w sobotę, startując w biegu na 400 m w mityngu Camperdown Classic w Kingston, organizowanym przez jego trenera Glena Millsa. Bolt przyznał jednak, że do imprezy w ojczyźnie podchodzi bez entuzjazmu. Próbuję się z tego wykręcić. Jednym z moich najważniejszych celów jest uzyskanie czasu poniżej 19 sekund na 200 metrów. Tego chcę dokonać, zanim zakończę karierę, więc na tym się skupiam. Ciężko pracuję, zobaczymy, co z tego wyjdzie - powiedział Jamajczyk.

Ubiegłego sezonu rekordzista świata na 100 i 200 m nie może zaliczyć do udanych. Większość zawodów opuścił z powodu kontuzji. Gdy słyszałem, jak ludzie zaczęli mówić o sukcesach Justina Gatlina (amerykańskiego sprintera - PAP), czułem się, jakbym już odszedł na emeryturę. To śmieszne, nie ma mnie przez sezon i nagle wszyscy myślą, że zakończyłem karierę - zauważył. 

Na piękne chwile trzeba zapracować

Bolt przygotowuje się do MŚ w Pekinie, które odbędą się pod koniec sierpnia. Rok później chce jeszcze wystartować na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie jego celem będzie zdobycie - po raz trzeci w karierze - trzech złotych medali w konkurencjach sprinterskich. Chcę po prostu powiększać kolekcję. To jest klucz: by stawać się coraz większym, musisz zapracować na kolejne piękne chwile - wyjaśnił.

Rok po igrzyskach czekają go jeszcze kolejne mistrzostwa świata - w Londynie. W 2017 roku definitywnie się zatrzymam - tak przynajmniej twierdzi najszybszy człowiek świata.