Piłkarze Lecha Poznań po raz siódmy zostali mistrzami Polski. W niedzielnym meczu 37. kolejki zremisowali u siebie z Wisłą Kraków 0:0. Drugie miejsce, mimo wygranej w Warszawie 2:0 z Górnikiem Zabrze, zajęła Legia - najlepsza w dwóch poprzednich sezonach.

LECH POZNAŃ KONTRA WISŁA KRAKÓW. ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO!

"Kolejorz", który czekał na mistrzostwo od 2010 roku, przed ostatnią kolejką miał trzy punkty przewagi nad Legią. Stołeczny zespół zachowywał szansę obrony tytułu, ale musiał pokonać w niedzielę zabrzan i liczyć na porażkę Lecha. W przypadku równej liczby punktów wyżej w tabeli byłaby Legia, ponieważ miała ich więcej po zasadniczej części sezonu.

Podopieczni trenera Henninga Berga wygrali z siódmym Górnikiem 2:0 (1:0) po golach Michała Kucharczyka i samobójczym Mariusza Magiery, ale poznaniacy w swoim spotkaniu nie zmarnowali wielkiej szansy. Dzięki remisowi 0:0 z Wisłą zakończyli rozgrywki z dorobkiem 43 punktów, o jeden przed Legią.

Niedzielny mecz w Poznaniu obejrzało 41,5 tys. kibiców, ostatnie bilety klub sprzedał już w poniedziałek.

Szósta w tabeli Wisła grała w Poznaniu głównie o prestiż, ponieważ straciła już szansę na udział w europejskich pucharach. Oba zespoły stworzyły po kilka szans, jednej z najlepszych nie wykorzystał w drugiej połowy zawodnik gospodarzy Dawid Kownacki.

"Kolejorz" po rundzie zasadniczej, czyli po 30 kolejkach, nie był liderem ekstraklasy. Tracił do Legii dwa, a po podziale tabeli i punktów na pół - jeden. Już w pierwszej kolejce grupy mistrzowskiej wygrał jednak na Łazienkowskiej 2:1 i objął prowadzenie w tabeli, którego nie oddał do końca.

Legioniści rozczarowani drugim miejscem

Radość w Poznaniu, gdzie w niedzielę wieczorem odbywała się feta, a smutek w Warszawie. Jeszcze kilka miesięcy temu niewiele osób spodziewało się, że Legia nie obroni tytułu.

Jestem bardzo, bardzo rozczarowany. Patrząc na cały sezon, jest różnica w naszej postawie. Jesienią spisywaliśmy się fantastycznie. Po przerwie zimowej nie potrafiliśmy już grać na swoim najwyższym poziomie - przyznał trener Berg.

Trzecie miejsce zajęła Jagiellonia Białystok. Drużyna trenera Michała Probierza w niedzielę dzięki niesamowitemu finiszowi pokonała u siebie Lechię Gdańsk 4:2, choć do 79. minuty przegrywała 0:2.

Bramki dla piątej w tabeli Lechii zdobyli Serb Nikola Lekovic i urodzony w Niemczech Chorwat Antonio Colak, jednak końcówka meczu była popisem gospodarzy, oklaskiwanych przez prawie 18 tysięcy widzów. W 79. minucie z rzutu karnego kontaktową bramkę zdobył Patryk Tuszyński (15. trafienie w sezonie). 10 minut później wyrównał Filip Modelski, a już w doliczonym czasie gole uzyskali strzelili Ukrainiec Taras Romanczuk i Maciej Gajos z rzutu karnego.

To, co się dzisiaj wydarzyło, pokazuje, że w piłce nożnej dzieją się rzeczy nieobliczalne, których nie można przewidzieć - powiedział trener Lechii Jerzy Brzęczek.

Jagiellonia z trzecią lokatą

Trzecia lokata Jagiellonii to najlepszy wynik tego zespołu w historii występów w ekstraklasie.

Oprócz Lecha, Legii i Jagiellonii w przyszłym sezonie na arenie międzynarodowej wystąpi Śląsk Wrocław, co było wiadomo już przed ostatnią kolejką.

W niedzielę piłkarze prowadzeni przez Tadeusza Pawłowskiego wygrali u siebie z ósmą Pogonią Szczecin 2:1 i zajęli czwarte miejsce. Ta lokata gwarantuje udział w rozgrywkach UEFA, ponieważ Puchar Polski zdobyła Legia, czyli zespół z wyższej pozycji.

Dwa gole we Wrocławiu (jeden z rzutu karnego) zdobył Portugalczyk Flavio Paixao, który z 18 trafieniami zajął drugie miejsce w klasyfikacji strzelców ekstraklasy. Najlepszy okazał się Kamil Wilczek z Piasta Gliwice - 20 bramek.

Już w piątek zakończyła się rywalizacja w grupie spadkowej. Ekstraklasę opuszczają ostatni w tabeli PGE GKS Bełchatów i przedostatni Zawisza Bydgoszcz. Ich miejsce zajmą KGHM Zagłębie Lubin, które wraca do krajowej elity po roku, oraz całkowity debiutant - Termalica Bruk-Bet Nieciecza.

(mal)