Piłkarze Lecha Poznań zremisowali w Lizbonie z Belenenses 0:0 w spotkaniu piątej kolejki grupy I Ligi Europejskiej. W ostatniej kolejce lechici 10 grudnia zagrają na własnym stadionie z FC Basel.

Piłkarze Lecha Poznań zremisowali w Lizbonie z Belenenses 0:0 w spotkaniu piątej kolejki grupy I Ligi Europejskiej. W ostatniej kolejce lechici 10 grudnia zagrają na własnym stadionie z FC Basel.
Mecz Belenenses - Lech /JOSE SENA GOULAO /PAP/EPA

Po przeciętnym widowisku piłkarze Belenenses i Lecha znów podzielili się punktami. Podobnie jak w Poznaniu, w stolicy Portugalii kibice nie doczekali się bramek. Oba zespoły wciąż mają matematyczne szanse na awans z grupy I. Pewny udziału w 1/16 finału jest FC Basel.

Lechici zapowiadali walkę o zwycięstwo, tymczasem trener Jan Urban nieco zaskoczył wyjściowym zestawieniem, bowiem na ławce rezerwowych posadził Kaspra Hamalainena i Szymona Pawłowskiego. Brak ważnych w ofensywie ogniw w składzie sprawiło, że mistrzowie Polski długo nie istnieli w ataku. 

W pierwszej połowie na palcach jednej ręki można było policzyć, ile razy udało się poznańskim piłkarzom przedrzeć w pole karne rywali. Okazji bramkowych nie stworzyli żadnej, nie potrafili wykreować choćby namiastki groźnej sytuacji. Mało widoczny był Gergo Lovrencsics, podobnie jak jedyny zdrowy napastnik w Lechu - Denis Thomalla.

Gospodarze z kolei, przynajmniej w przedmeczowych wypowiedziach, nie byli aż tak zdeterminowani by grać w Lidze Europejskiej na wiosnę. Ale to oni sprawiali znacznie lepsze wrażenie. Częściej atakowali bramkę Jasmina Buricia, lecz sytuacji strzeleckich nie wykreowali zbyt wielu.

Senną pierwszą odsłonę ożywiło wydarzenie z 35. min. W polu karnym Dariusz Dudka "ściągał" na ziemię Tiago Caeiro, a arbiter pokazał na rzut karny. Na szczęście dla poznaniaków Tiago Silva strzelił prawie pół metra nad poprzeczką. Zmarnowana szansa wpłynęła jednak pozytywnie na piłkarzy Belenenses, którzy jeszcze przed przerwą kilkakrotnie sprawdzili umiejętności Buricia.

Druga połowa tylko momentami mogła rozbudzić niemal puste trybuny Estadio do Restelo. Portugalczycy przejawiali więcej ochoty do gry, już krótko po jej wznowieniu Kuca miał niezłą okazję, ale Karol Linetty w ostatniej chwili wybił mu piłkę spod nóg.

Lech wprawdzie w ostatnich tygodniach spisywał się coraz lepiej, to przeciwko Portugalczykom nie miał pomysłu na grę. Dopiero gdy na boisku pojawili się Hamalainen i Pawłowski, ataki "Kolejorza" przybrały nieco na sile. Pawłowski był bardzo blisko pokonania Hugo Ventury. Po indywidualnej akcji uderzył na bramkę, piłka po drodze odbiła się od obrońcy Belenenses i trafiła w słupek.

Remis w Lizbonie przy jednoczesnym podziale punktów w Bazylei, sprawił, Lech i Belenenses wciąż mają szanse na zajęcie drugiej lokaty. Mistrzowie Polski by zakwalifikować się do rundy play off LE muszą pokonać u siebie w ostatniej kolejce FC Basel i liczyć na zwycięstwo Portugalczyków we Florencji.

Belenenses Lizbona - Lech Poznań 0:0.

Żółte kartki:
Belenenses - Ricardo Dias, Euciodalcio Gomes; Lech - Dariusz Dudka, Karol Linetty.

Belenenses Lizbona: Hugo Ventura - Andre Geraldes, Goncalo Brandao, Tonel, Filipe Ferreira - Kuca, Ricardo Dias, Ruben Pinto, Tiago Silva (67. Carlos Martins), Fabio Sturgeon (79. Euciodalcio Gomes) - Tiago Caeiro (76. Luis Leal).

Lech Poznań: Jasmin Buric - Tomasz Kędziora, Tamas Kadar, Dariusz Dudka, Barry Douglas - Dariusz Formella (65. Szymon Pawłowski), Łukasz Trałka (46. Abdul Aziz Tetteh), Maciej Gajos, Karol Linetty, Gergo Lovrencsics - Denis Thomalla (74. Kasper Hamalainen).

Sędzia: Arnold Hunter (Irlandia Północna). Widzów: ok. 2 tys.