Francuska gazeta „Le Monde” ujawniła kolejne szczegóły w sprawie afery dopingowej rosyjskich lekkoatletów. Przed mistrzostwami świata w Moskwie przedstawiciele IAAF mieli próbować zatuszować całą sprawę.

Francuska gazeta „Le Monde” ujawniła kolejne szczegóły w sprawie afery dopingowej rosyjskich lekkoatletów. Przed mistrzostwami świata w Moskwie przedstawiciele IAAF mieli próbować zatuszować całą sprawę.
Zdj. ilustracyjne /MAXIM SHIPENKOV /PAP/EPA

"Le Monde" opublikowała maila napisanego przez ówczesnego szefa departamentu komunikacji, a obecnie zastępcę sekretarza generalnego Nicka Daviesa.

Muszę usiąść z wydziałem antydopingowym, by dowiedzieć się, czy nie mamy jeszcze jakichś rosyjskich "trupów w szafie". Myślę, że już dawno temu należało ujawnić te nazwiska, a teraz musimy działać rozważnie. Ci lekkoatleci oczywiście nie powinni być częścią rosyjskiej ekipy na te mistrzostwa świata. Jeśli winni nie będą rywalizować, to możemy poczekać z ogłoszeniem nazwisk po zawodach. Albo możemy teraz podać jedno czy dwa, ale w tym samym czasie ujawnić także nazwiska lekkoatletów z innych krajów - miał napisać Davies w 19 lipca 2013 roku, czyli na trzy tygodnie przed rozpoczęciem mistrzostw świata w Moskwie.

Mail miał dojść do Papy Massata Diacka, syna byłego prezydenta IAAF Lamine Diacka. Był on wówczas zatrudniony jako konsultant ds. mediów.

Davies zaprzeczył jakoby mail był wysłany z intencją tuszowania afery.

Jako dyrektor departamentu komunikacji miałem obowiązek zarządzać i promować dobrą reputację IAAF. Mój mail skierowany do konsultanta marketingu Papa Massaty Diacka był jedynie burzą mózgów, omawiającą strategię rozwiązywania poważnych problemów związanych z wizerunkiem tej imprezy w mediach. Żaden plan po tym mailu nie został wdrożony i nie ma żadnej możliwości, by jakakolwiek strategia medialna mogła ingerować w system antydopingowy - zaznaczył w oświadczeniu Davies.

Afera dopingowa w Rosji to nie jedyny skandal w świecie lekkiej atletyki. Wczoraj po raz drugi, w związku z przyjmowaniem łapówek, został we Francji zatrzymany Lamine Diack. Agencja AFP informuje, powołując się na źródła zbliżone do śledztwa, że powodem decyzji prokuratury o zatrzymaniu było podejrzenie przyjęcia kilku łapówek o łącznej sumie 140 tysięcy euro. Pieniądze miał wpłacić lekarz odpowiedzialny za walkę z dopingiem w IAAF, Gabriel Dolle.

82-letni Diack był już zatrzymany na początku listopada, a opuścił areszt po wpłaceniu 500 tysięcy euro kaucji. Senegalczyk stał na czele światowej lekkiej atletyki od 1998 do sierpnia bieżącego roku, gdy zastąpił go Brytyjczyk Sebastian Coe.

Zatrzymanie Diacka było jednym ze skutków opublikowanego raportu Międzynarodowej Agencji Dopingowej (WADA) na temat dopingu w Rosji. Afera wybuchła 3 grudnia 2014 roku, gdy niemiecki kanał telewizyjny ZDF/ARD ujawnił jej szczegóły. W wyemitowanym filmie trzykrotna zwyciężczyni maratonu w Chicago Lilija Szobuchowa przyznała, że płaciła działaczom rosyjskiej federacji lekkoatletycznej za fałszowanie wyników jej badań antydopingowych. W kwietniu 2015 roku została zdyskwalifikowana na dwa lata. Także inni zawodnicy mówili w filmie o panującym w rosyjskim sporcie "systemie dopingowej korupcji".

WADA zaleciła IAAF wykluczenie Rosji ze wszystkich struktur organizacji, a także odebrała akredytację laboratorium w Moskwie.

13 listopada IAAF zawiesiło Rosję, co stawia pod znakiem zapytania udział rosyjskich lekkoatletów w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Aby reprezentanci tego kraju mogli powrócić na areny międzynarodowe, rosyjska federacja musi spełnić szereg warunków, m.in. zawiesić współpracę z ośrodkiem chodu sportowego w Sarańsku oraz udostępnić do 1 stycznia 2016 roku grupie roboczej IAAF listę wszystkich przypadków dopingu, którymi się zajmowała.

(az)