W piątek w lidze NBA koszykarze Los Angeles Lakers przegrali u siebie z Portland Trail Blazers 119:127. To było pierwsze spotkanie "Jeziorowców" we własnej hali od śmierci ich byłej gwiazdy Kobe'ego Bryanta. Poprzedziła je ceremonia upamiętniająca "Czarną Mambę".

Bryant to pięciokrotny mistrz ligi NBA z Los Angeles Lakers (2000-2002, 2009-2010) i dwukrotny mistrz olimpijski z reprezentacją USA (2008 i 2012). 26 stycznia zginął w katastrofie helikoptera w kalifornijskim Calabasas, wraz z ośmioma innymi osobami. Miał 41 lat. Wśród ofiar była jego 13-letnia córka Gianna.


Przed spotkaniem m.in. wyświetlono film z najlepszymi akcjami Bryanta, a z przemówieniem wystąpił obecny lider Lakers - LeBron James.

Dziś uczcimy pamięć dzieciaka, który przybył do tego klubu w wieku 18 lat. Karierę zakończył 20 lat później i stał się prawdopodobnie najlepszym ojcem na świecie - powiedział James po odczytaniu nazwisk wszystkich zmarłych w katastrofie.

Kolejny świetny występ Lillarda

Później Jamesa przyćmił jednak rozgrywający gości Damian Lillard. 29-latek zdobył aż 48 punktów. Miał także 10 asyst oraz dziewięć zbiórek. W dodatku solidne wsparcie zapewnił mu Hassan Whiteside, który trafił 13 z 14 rzutów z gry. Spotkanie zakończył z dorobkiem 30 pkt i 12 zbiórek.

Wynik tego spotkania nie ma znaczenia. Kobe odszedł, jego rodzina już go nie odzyska, a to był tylko mecz koszykówki - podkreślił Lillard.

Wśród pokonanych najlepszy był Anthony Davis - 37 pkt, 15 zbiórek, sześć asyst i pięć bloków. James uzyskał 22 pkt, 10 asyst i osiem zbiórek.

Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz. Nie chcieliśmy przegrać, ale w ostatnim tygodniu koszykówka nie była dla nas najważniejsza. Musimy znów skupić się na pracy. To będzie nasza terapia - powiedział trener Lakers Frank Vogel.

Nuggets lepsze od Bucks

Mimo porażki Lakers z bilansem 36 zwycięstw i 11 porażek prowadzą w tabeli Konferencji Zachodniej. Na Wschodzie najlepsza jest ekipa Milwaukee Bucks (41-7), która minionej nocy uległa na wyjeździe Denver Nuggets 115:127.

"Bryłki" zaprezentowały niezwykle zespołowa grę. Dziewięciu ich koszykarzy zdobyło po co najmniej 10 punktów; najwięcej - 24 - Will Barton. Wśród Bucks tradycyjnie prym wiódł Giannis Antetokounmpo - 31 pkt, 16 zbiórek i dziewięć asyst.

Dziesiąte zwycięstwo z rzędu odnieśli broniący tytułu koszykarze Toronto Raptors. Tym razem na wyjeździe z Detroit Pistons 105:92.

Indywidualnie natomiast minionej nocy świetnie spisał się Kyrie Irving. Rozgrywający Brooklyn Nets zdobył aż 54 punkty, a jego zespół wygrał we własnej hali z Chicago Bulls 133:118.

SPRAWDŹ: Kobe Bryant - obsesja zwycięstwa i doskonałości