W spalskich lasach trwa zgrupowanie siatkarskiej reprezentacji Polski, która pod okiem nowego trenera przygotowuje się do dwóch towarzyskich spotkań z Kanadą oraz do gry w Lidze Narodów. Siatkarze mają już za sobą pierwsze zajęcia z nowym trenerem. Wśród powołanych znalazł się zawodnik ONICO Warszawa – Bartosz Kwolek, z którym rozmawiał Paweł Pawłowski.

W spalskich lasach trwa zgrupowanie siatkarskiej reprezentacji Polski, która pod okiem nowego trenera przygotowuje się do dwóch towarzyskich spotkań z Kanadą oraz do gry w Lidze Narodów. Siatkarze mają już za sobą pierwsze zajęcia z nowym trenerem. Wśród powołanych znalazł się zawodnik ONICO Warszawa – Bartosz Kwolek, z którym rozmawiał Paweł Pawłowski.
Bartosz Kwolek (z lewej) wierzy w kadrę tworzoną przez Vitala Heynena /Paweł Pawłowski /RMF FM

Chciałbym zapytać o twoje odczucia po sezonie klubowym. Jest niedosyt?

Na pewno tak. Jesteśmy o jedno miejsce wyżej niż w poprzednim sezonie, ale to nie jest to, czego oczekiwaliśmy. Zabrakło nam tego jednego punktu. Taki jest sport i jego piękno. Dlatego ja się nie załamuję i wierzę, że jeszcze nasz czas przyjdzie.

Rozmawiamy w hali w Spale. Za moimi plecami oblegany przez dziennikarzy trener Vital Heynen. Jesteście po pierwszym spotkaniu i pierwszej rozmowie. Jak wrażenia?

Ja już po rozmowie telefonicznej mówiłem otwarcie, że to bardzo pozytywny i zakręcony trener. Jeżeli uwierzymy w samych siebie i pójdziemy drogą, którą wyznaczy nam trener, to myślę, że może być to naprawdę bardzo dobry sezon.

Zastanawiam się, jak trudno zbudować drużynę. Kadra mistrzów świata z ostatniego czempionatu to już wspomnienie. Zawodnicy powołani do Spały, to zupełnie inni ludzie. Na ostatnich mistrzostwach Europy, gdzie część zespołu stanowili mistrzowie świata, poszło nam słabo. Podziękowano trenerowi i długo szukano nowego. Wreszcie dotarliśmy do Spały. Na zgrupowaniu są ludzie, którzy znają się z parkietów, ale nie są jeszcze drużyną.

Etap budowania drużyny przebiega automatycznie. To naturalne. Jeżeli ludzie się lubią i spędzają ze sobą każdy dzień - bo tak jest na zgrupowaniach - to musi być między nimi chemia. Tego nie da się wypracować i zbudować na siłę. Ta atmosfera musi się po prostu wytworzyć. To podstawa, żeby cokolwiek osiągnąć w sporcie. Myślę, że przede wszystkim chodzi o zbudowanie więzi między nami. Szanujemy się...

A lubicie się wszyscy?

Lubimy się! Choć jestem dopiero drugi dzień na kadrze, to już zauważyłem, że atmosfera w drużynie jest super. Dlatego powtarzam: wierzę w ten projekt i wierzę w nas jako zawodników, że zrobimy coś wielkiego.

Liga Narodów to będzie tylko przetarcie i test przed mistrzostwami świata, czy wyznaczacie może sobie już jakieś cele?

Myślę, że najważniejszym celem Ligi Narodów będzie zgrywanie się. Jest wielu nowych zawodników, których Vital chce powoli wprowadzać do kadry. Ja jestem w grupie tych zawodników. Mimo to ambicja nie pozwala nikomu spuszczać z tonu i mówić, że wyniki nie są ważne, bo wcale tak nie jest. Dlatego zawsze gramy o zwycięstwo i w Lidze Narodów też będziemy grali o najwyższe cele.

Mówicie do trenera po imieniu?

Szczerze powiedziawszy, jeszcze nie zwracałem się osobowo do trenera, ale chyba będziemy na ty. Tak się już przyjęło, że mówimy sobie po imieniu. Nie chodzi tu o koleżeństwo, ale o to, że każdy wie, jaki kto ma szacunek u innych i do trenera również czujemy respekt. Wiadomo, że to nie jest nasz kolega tylko ktoś ponad nami, ale myślę, że taka normalna więź jest bardzo ważna, żeby nie było jakiegoś podziału i wprowadzania systemu totalitarnego. Myślę, że nic takiego nie będzie i wszyscy będziemy odnosić się do siebie z szacunkiem.

(nm)