Decyzję o zwolnieniu Jerzego Brzęczka ze stanowiska selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski podjął jednoosobowo Zbigniew Boniek – donosi "Przegląd Sportowy". Gazeta zaznacza, że o planach prezesa PZPN nie wiedzieli nawet pracownicy piłkarskiej centrali, a sam selekcjoner dowiedział się o swoim zwolnieniu… godzinę przed wydaniem przez PZPN oficjalnego komunikatu.

Informacja o zwolnieniu Jerzego Brzęczka ze stanowiska selekcjonera polskiej kadry pojawiła się niespodziewanie, wczesnym popołudniem.

W lakonicznym komunikacie Polski Związek Piłki Nożnej przekazał, że "z dniem 18 stycznia 2021 roku selekcjoner Jerzy Brzęczek przestał pełnić obowiązki selekcjonera reprezentacji Polski".

Piłkarska centrala zacytowała również krótkie stwierdzenie prezesa PZPN Zbigniewa Bońka: "Chciałbym podziękować trenerowi Brzęczkowi za dotychczasową pracę z naszą kadrą narodową" - i poinformowała, że w najbliższy czwartek po posiedzeniu zarządu federacji odbędzie się konferencja prasowa z udziałem Bońka.

"Przegląd Sportowy": Decyzję podjął jednoosobowo Zbigniew Boniek. Nie wiedział o niej nawet zarząd PZPN

Właśnie tego dnia, na posiedzeniu zarządu PZPN Jerzy Brzęczek ma zostać formalnie zwolniony - na razie bowiem, jak podaje "Przegląd Sportowy", został jedynie odsunięty od pracy w charakterze selekcjonera.

Według ustaleń gazety, decyzja o pożegnaniu reprezentacji z Brzęczkiem podjęta została jednoosobowo przez Zbigniewa Bońka i nawet dla ludzi PZPN była, delikatnie mówiąc, zaskoczeniem.

"Rozstanie Jerzego Brzęczka z pierwszą reprezentacją Polski jest szokiem. Nawet ludzie pracujący w Polskim Związku Piłki Nożnej nie spodziewali się tego. Ba, świadomości, że coś takiego się stanie, nie mieli również członkowie zarządu PZPN" - donosi "Przegląd Sportowy".

Gazeta zauważa, że Boniek nie potrzebował w tej kwestii niczyjej zgody, a takie uprawnienia zapewnił sobie już w czasie poprzedniej kadencji.

Według ustaleń "Przeglądu", szef PZPN zadzwonił w niedzielę do Marka Koźmińskiego, wiceprezesa związku ds. szkolenia i "człowieka szykowanego na następcę Bońka w sierpniowych wyborach".

"Boniek powiadomił go tylko o swojej decyzji, nie szukał żadnych konsultacji, nie pytał o radę. Nie powiadomił go też, kto będzie następcą" - relacjonuje gazeta.

Ujawnia również, że sam selekcjoner dowiedział się o swoim zwolnieniu godzinę przed upublicznieniem tej decyzji.

"Brzęczek był umówiony z Bońkiem ‘na kawę’ i wtedy dowiedział się o dymisji, godzinę przed ogłoszeniem komunikatu" - donosi "Przegląd Sportowy".