Mocna zagrywka może okazać się kluczowa w półfinale siatkarskich mistrzostw Europy, w którym zagramy przeciwko Włochom - uważa przyjmujący polskiej reprezentacji Michał Kubiak. "Najważniejsze, by odrzucić ich mocnym serwisem od siatki. W tym upatruję naszą szansę. W obecnej siatkówce, kto mocno i skutecznie zagrywa, ten wygrywa. Najlepszym tego przykładem są Rosjanie" - podkreśla 23-letni zawodnik.

W tym sezonie biało-czerwoni nie wygrali jeszcze z Włochami. Ostatnio ulegli im w Memoriale Wagnera, a wcześniej - w rozgrywkach Ligi Światowej. Ten bilans nie zraża jednak Kubiaka: A co stoi na przeszkodzie, by zrobić to (wygrać z Włochami - RMF FM ) teraz? Nic.

Na boiskach Czech i Austrii 23-latek wyrasta na lidera zespołu, ale swoją rolę komentuje skromnie: W żadnym przypadku się liderem nie czuję. Jest nim Bartosz Kurek, który zdobywa ważne punkty i ciągnie zespół. Ja staram się dołożyć swoją cegiełkę do tego, co robimy wszyscy wspólnie.

W drodze do półfinału Polacy grali w fazie grupowej kolejno z Niemcami (3:1), Bułgarią (1:3) i Słowacją (1:3). W barażu pokonali Czechów (3:1), a w czwartkowym ćwierćfinale okazali się lepsi od Słowaków (3:0).

Pokazaliśmy się teraz z bardzo dobrej strony. Na początku wkradło się trochę nerwowości, ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy pierwszą partię i cały mecz - komentuje ostatnią potyczkę Kubiak. Z dystansem podchodzi do wypowiedzi Słowaków, którzy narzekali, że w hali w Karlowych Warach grę mocno utrudniały światła i podświetlane banery. Wszyscy mieliśmy takie same warunki do grania, więc nie możemy doszukiwać się jakichkolwiek niuansów, które mogłyby zaważyć na wygraniu przez nas meczu. Dla mnie też to było niewygodne, ale musiałem grać. Nie jest to przyjemne, gdy światła są nad boiskiem, ale nie mamy na to wpływu - podkreśla.

Do Czech i do Austrii Polacy przyjechali bronić tytułu wywalczonego przed dwoma laty w Izmirze. W piątek udadzą się z Karlowych Warów do Wiednia, gdzie w sobotę rozegrają z Włochami półfinał. Według planu mecz powinien odbyć się o 18.