"Wczorajszy mecz Polska-Niemcy był jednym z najciekawszych w wykonaniu biało-czerwonych w ostatnich latach" - uważa bramkarz Lecha Poznań Krzysztof Kotorowski. "Wojciech Szczęsny był w znakomitej dyspozycji, a do tego miał sporo szczęścia. A to na naszej pozycji jest niezbędne. Po takim meczu akcje Szczęsnego na pewno poszły w górę i w tej chwili on jest numerem jeden w kadrze".

Mimo wszystko, sprawdziłbym jeszcze Łukasza Fabiańskiego, o którym nie możemy zapominać. Artur Boruc też wciąż jest jednym z najlepszych bramkarzy w Polsce, ale znamy relacje między nim a selekcjonerem kadry i wszystko wskazuje na to, że się nie dogadają - dodał Kotorowski.

"Przyszło nam zmierzyć się z renomowaną reprezentacją kraju, gdzie przecież w lidze gra wielu naszych chłopaków. Sądzę, że oni do tego meczu podeszli w szczególny sposób. Początek spotkania nie był może najlepszy w naszym wykonaniu. Niemcy mieli swoje sytuacje, ale z biegiem czasu potrafiliśmy dłużej utrzymać się przy piłce. My głównie graliśmy z kontry, być może momentami za mocno się cofaliśmy. Siła niemiecka jest jednak znacznie większa od naszej i przypuszczałem, że mecz tak będzie wyglądał. Chwała Polakom, że strzelili Niemcom dwie bramki, to też sztuka. A przy odrobinie szczęścia Sławek Peszko mógł dołożyć kolejne dwie - skomentował Kotorowski.

Jak dodał, podobała mu się też cała otoczka meczu, co sprawiło, że kibice i na stadionie i przed telewizorami emocjonowali się do samego końca. Mecz trzymał w napięciu i to już od samego rana, kiedy to wszyscy przypominali o statystykach, że nigdy dotąd nie wygraliśmy z Niemcami i dawno już nie strzeliliśmy im bramki. To podnosiło tylko temperaturę tego meczu. Fajnie, że chłopaki częściowo przełamali te statystyki, choć do pełni szczęścia zabrakło kilkunastu sekund. Przeciwnik z wysokiej półki, piękny stadion, ładna pogoda i odpowiednia pora meczu - to wszystko złożyło się na ciekawe widowisko - podsumował bramkarz Kolejorza.