Reprezentacja Polski koszykarzy walczyć będzie wieczorem w Antwerpii z Belgami w ostatnim meczu kwalifikacji mistrzostw Europy. Tylko wygrana da "biało-czerwonym" pierwsze miejsce w grupie i automatyczny awans do finałów, które odbędą się w 2011 r. na Litwie.

Niedzielny mecz w Antwerpii to powtórka sytuacji z 18 grudnia 1996 roku i kwalifikacji mistrzostw Europy w 1997 roku. Polacy grali wówczas w Namur i musieli pokonać rywali, by zachować szanse na udział w ME. Podopieczni Eugeniusza Kijewskiego zrewanżowali się Belgom za porażkę w Zielonej Górze (84:85) i wygrali 89:85.

Spotkanie w Namur było tak samo kluczowe jak niedzielny mecz w Antwerpii. Sukces dawał szansę udziału w ME przy założeniu, że pokonamy jeszcze w kolejnym spotkaniu wyjazdowym Szwajcarię. Wygraliśmy i sprawiliśmy niespodziankę kwalifikacji, bo walkę o finały w Hiszpanii rozpoczynaliśmy od turnieju Dywizji C w Birmingham - powiedział Kijewski.

Polacy mają obecnie w tabeli grupy C jeden punkt mniej od Belgów. Wygrali jednak z rywalami wysoko w Łodzi 93:73. W siedmiu spotkaniach eliminacji odnieśli cztery zwycięstwa i doznali trzech porażek - wszystkie na wyjeździe.

W przypadku sukcesu w Antwerpii na pewno zajmą pierwsze miejsce w tabeli grupy C, niezależnie od wyniku spotkania Gruzja - Bułgaria. W małej tabeli trzech drużyn z takim samym dorobkiem dużych punktów: Polska, Belgia oraz Gruzja lub Bułgaria tylko podopieczni trenera Igora Griszczuka będą mieli trzy wygrane.

Wierzę, że będzie tak samo jak w 1996 roku, że w końcu wygramy na wyjeździe. To jest kluczowe spotkanie nie tylko w perspektywie gry w finałach na Litwie, ale kluczowy mecz dla dyscypliny. Reprezentacja zawsze nakręca zainteresowanie danym sportem, rozgrywkami krajowymi. Mamy mocnych zawodników pod koszem i musimy to wykorzystać. Trzeba będzie szczególnie uważać na obwodowych Belgów, bo już w Łodzi pokazali, że są silni - dodał.