Lech Poznań pokonał na własnym stadionie Jagiellonię 4-1 w meczu siódmej kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Jaga straciła trzy bramki w siedem minut, a hat-trickiem popisał się Łotysz Artjom Rudnew.

Od początku zdecydowanie do przodu ruszyli Lechici. Jagiellonia praktycznie nie potrafiła przejść z piłką na połowę gospodarzy. Wreszcie w 10. minucie w świetnej sytuacji znalazł się Artjom Rudnev, ale świetnie spisał się broniący białostockiej bramki Krzysztof Baran. Później sytuacja na boisku zaczęła się wyrównywać, bo goście wreszcie się otrząsnęli.

Lech postawił jednak na swoim, a do siatki po raz dziewiąty w sezonie trafił Rudnev. Ze szkrzydła dośrodkował Bruma, a Łotysz tylko dopełnił formalności.

Jaga zaczęła grać nieco odważniej i po dziewięciu minutach doprowadziła do wyrównania. Prostopadłe podanie wykorzystał Dawid Plizga i technicznym strzałem pokonał Krzysztofa Kotorowskiego. Kilka minut później prosty błąd popełnił Bruma i bliski szczęścia był Ermin Seratlić. Teraz to piłkarze Jose Bakero wyglądali na zagubionych.

Przed przerwą wynik mógł zmienić jeszcze Mateusz Możdżeń, który uderzał po dwójkowej akcji z Semirem Stiliciem.

Po wznowieniu gry spotkanie się wyrównało, ale brakowało dobrych sytuacji podbramkowych. Białostoczanie lepiej radzili sobie w drugiej linii, a nadal niewidoczny był Siergiej Kriwiec. Od 55. minuty coraz goręcej zaczęło się robić pod bramką Jagi. Do dośrodkowań próbowali dojść Możdżeń i Rudnev. Łotysz został uprzedzony i po chwili mieliśmy rzut wolny. Kriwiec szybko dograł na trzeci metr, a niepilnowany Rudnev wyprowadził Lecha na prowadzenie 2-1.

Po kolejnych sześciu minutach Rudnev w niesamowitych okolicznościach skompletował hat-tricka. Z połowy boiska uderzył Stilić – chciał przelobować golkipera Jagiellonii. Piłka trafiła w poprzeczkę. Bąk leżał na murawie, a Rudnew dopadł do piłki i zdobył trzecią bramkę. Powtórki pokazały jednak, że Łotysz był na spalonym.

Po kolejnych dwóch minutach było już 4-1 dla Lecha. Tym razem piłka wpadła do siatki po uderzeniu z dystansu Aleksander Tonew. Debiutujący w lidze Bąk w ciągu siedmiu minut trzy razy wyciągał piłkę z siatki.

W końcowych minutach szansę na zmniejszenie rozmiarów porażki miał jeszcze Tomasz Frankowski, a czwartą bramkę mógł zdobyć Rudnew. Łotysz ma jednak ogromne powody do zadowolenia. W siedmiu ligowych kolejkach zanotował trzeciego hat-tricka.